Kwitniesz czy usychasz? – 6 NIEDZIELA ZWYKŁA C

lut 11, 2022 | Ks. Marek Studenski

VI Niedziela Zwykła rok C

Jeremiasz zdaje się pytać czy ja kwitnę czy usycham? opowiem dzisiaj o relikwii po św. Maksymilianie – o różańcu. Zapraszam na rozważanie – VI Niedziela Zwykła rok C

Kwitniesz czy usychasz

Prorok Jeremiasz używa dzisiaj mojego ulubionego obrazu. Pokazuje suchy krzak, który korzenie zapuszcza w suchą, spaloną ziemię na stepie i mówi, że takim suchym krzakiem jest człowiek, który pokłada ufność w swoich siłach i pokłada nadzieję w drugim człowieku. Kiedy przyjdzie posucha, kiedy przyjdzie susza, ten człowiek nie przetrwa tej próby. Mało tego, nawet nie musi być suszy, bo on cały czas żyje w suszy, korzenie ma w suchej ziemi. Nie zauważa, pisze Jeremiasz, kiedy przychodzi szczęście.

W kontraście do tego Jeremiasz pokazuje drzewo zasadzone nad wodą. Piękny obraz drzewa, które ma korzenie wypuszczone w kierunku strumienia i mówi, że kiedy przyjdzie susza, to drzewo zachowa zielone liście, mało tego, nadal będzie wydawać owoce, bo jego korzenie będą cały czas w wodzie, cały czas będą mogły czerpać wilgoć. To jest niesamowicie piękny obraz, ale też prawdziwy.

Simone de Beauvoir Skandalistka

Szokująca opinię publiczną śmiałymi i niezależnymi poglądami oraz stylem życia

Moi kochani, Simon de Beauvoir, o niej pisze ksiądz biskup Życiński w jednej ze swoich książek, kobieta, która, można powiedzieć, łapała szczęście garściami. Wydawało się jej, że jest szczęściarą, że wygrała swoje życie jak los na loterii. Małżeństwo uznała za burżuazyjny przeżytek, a nawet zestawiła je z prostytucją. Uwielbiała wycieczki zagraniczne. W tamtych czasach nie każdego było stać, by wyjeżdżać w Alpy czy zwiedzać obce kraje. Jej ulubioną przyjemnością, jak wspomina w swoich pamiętnikach, były rozmowy z celnikami, ze strażą graniczną, kiedy wracała z tych zagranicznych wojaży, uwielbiała rozmawiać o tym, co widziała. W pamiętniku pisze: „Podziwiałem placyki Lucerny, zachwycał mnie Matterhorn spowity w chmurach.”

Dramat w życiu tej kobiety rozpoczął się wtedy, kiedy zaczęła się starzeć. Nie potrafiła się z tym pogodzić. To był dla niej koszmar. Była przyjaciółką Sartre’a. Zresztą jej grób znajduje się obok grobu Sartre’a. Ale była również przyjaciółką Nelsona Algren’a. W jednym z listów do Algren’a pisze: „Namiętnie kocham życie i dlatego nienawidzę myśli że będę musiała umrzeć”.

Pewnego razu ma sen. Śni się jej, że jest znowu młoda, budzi się z radością. Jednak to był tylko sen. Idzie do lustra – widzi zmarszczki, worki pod oczyma, a więc niestety to było złudzenie, to był sen. Jest stara i nie ma przed sobą żadnej perspektywy.

Maksymilian i jego różaniec

Moi kochani, to jeden z takich życiorysów, który pokazuje dramat człowieka, który korzenie zapuścił w suchy step. Na krótką chwilę taki człowiek może być szczęśliwy. Ale żeby nie poprzestać na tym obrazie – kogo byśmy mogli porównać do człowieka, który jest tym drzewem, które zapuszcza korzenie ku strumieniowi? Weźmy taką graniczną sytuację. Tu z naszą diecezją związane są życiorysy osób, które przeszły gehennę piekła obozowego w Auschwitz Birkenau. Święty Maksymilian Maria Kolbe. Wiemy, że przeszedł do historii jako ten, który oddał życie za bliźniego, ale całe jego życie było takim powolnym oddawaniem życia dla drugich.

Moi kochani chociażby relikwia – wiadomo, że po nim oprócz brody, którą przezorny fryzjer w Niepokalanowie zachował podejrzewając, że to kiedyś może być relikwia, zachował się jeszcze jeden znak, jedna relikwia – różaniec świętego Maksymiliana. I sama historia tego różańca mówi wiele o Maksymilianie i też o drzewie, które zapuściło korzenie w wilgotnej ziemi obok strumienia.

Otóż Maksymilian miał swój różaniec, kiedy dostał się na Pawiak – pierwsze przesłuchanie, esesman zauważa różaniec, rzuca go na ziemię i każe go podeptać. Św. Maksymilian się nie zgadza. Otrzymuje cios pięścią w twarz i sam esesman butem depcze różaniec, rozdziera go na drobne cząstki. Maksymilian z zakrwawioną twarzą przyklęka, zbiera ten różaniec. I potem, kiedy był już w obozie w Oświęcimiu, zaczął wysnuwać nitki z pasiaka obozowego i scalał ten różaniec. Naprawił ten różaniec za pomocą nitek. I ten różaniec służył św. Maksymilianowi, ale też innym współwięźniom i gdybyśmy mogli się tego dowiedzieć, pewnie byśmy się dowiedzieli ilu osobom ten różaniec uratował życie.

Wilhelm Żelazny

Między innymi do obozu trafia kilkunastoletni chłopak – Wilhelm Żelazny. Pochodzi z Chorzowa. Dla takiego młodego człowieka piekło obozu jest nie do zniesienia. Postanawia rozstać się z życiem, rzucić się na druty z wysokim napięciem. I wtedy jeden ze współwięźniów mówi: Skorzystaj jeszcze z jednej szansy. Jest tu super zakonnik, wspaniały ksiądz, który już niejednemu pomógł. Idź do niego na rozmowę. Chłopak idzie do świętego Maksymiliana, mówi o swoim problemie, o swoich rozterkach. I wtedy święty Maksymilian spod pasiaka wyjmuje ten różaniec:

Masz ten różaniec, módl się na nim. Jak odzyskasz już siłę, oddaj mi go z powrotem, żeby mógł jeszcze służyć innym więźniom.

Wiadomo, że Niemcy odbierali wszystkie różańce i symbole religijne chcąc jeszcze bardziej zniewolić więźniów – wiedzieli, że w tym jest siła. Wilhelm modli się korzystając z tego różańca, a kiedy chce go oddać, idzie pod barak świętego Maksymiliana od współwięźniów dowiaduje się, że Maksymilian już jest w bunkrze głodowym. I tak ten różaniec wydostaje się wraz z Wilhelmem, który przeżywa obóz dzięki tej modlitwie poza druty obozowe. Wojna się kończy i różaniec trafia do Parafii świętego Maksymiliana w Oświęcimiu, gdzie dziś można go w pięknym relikwiarzu w postaci figury Matki Bożej uczcić i tym samym przekonać się, jak wielką siłę daje człowiekowi pokładanie nadziei w Panu Bogu.

zobacz też odcinek MAŁA FIGURKA, WIELKI CUD

Moi kochani, święty Maksymilian w tym piekle na ziemi nie tylko sam zachował wewnętrzną siłę, ale popatrzcie potrafił tą swoją siłą, tą swoją nadzieją wbrew wszystkiemu dzielić się z innymi. Uratował życie dziesiątkom ludzi.

Błogosławiony kto w Panu pokłada nadzieję

Moi kochani, błogosławiony mąż, który pokłada nadzieję nie w swojej sile, nie w swoim ciele, ale w Panu – przetrwa najgorszą suszę, największe życiowe niepowodzenia, największe dramaty.

Moi kochani, taka prośba:

dzielmy się tą naszą nadzieją z innymi, rozmawiajmy z bliźnimi. Jest teraz wielkie nasilenie jakichś takich ciężkich stanów psychicznych. Raz po raz się słyszy, że ludzie bardzo cierpią duchowo, cierpią psychicznie, a nieraz wystarczy dobre słowo, podanie ręki.

Jeszcze jedna rzecz:

dużo nie trzeba. Wystarczy podać np. chociażby to nasze dzisiejsze rozważanie dalej, przecież nigdy nie dysponowaliśmy taką możliwością jak teraz, że nawet bez rozmowy, bez telefonu możemy dzielić się dobrymi treściami.

Jeżeli uznacie, że to dzisiejsze słowo oparte na proroctwie Jeremiasza może komuś pomóc, podajcie je dalej. Naprawdę warto. Nie wiemy, kto nawet krańcowej sytuacji swojego życia. Nawet jeśli jest tym suchym krzewem, który na razie korzenie ma w suchej ziemi, to dzięki temu słowu np. zapuści swoje korzenie w miejscu nawodnionym – odzyska siłę i nadzieję. Skorzystajmy z tej szansy, jaką daje dzisiaj Internet, żeby dzielić się dobrymi treściami. Bardzo o to proszę.

zobacz filmy kulinarne 👨‍🍳 Pstrąg na parze :)

Dziękujemy, że poświęciłeś czas na przeczytanie naszej propozycji na VI niedziela zwykła rok C 🙂

Podcast DoPOWIEDZENIA

Błogosławiony człowiek, który swoje korzenie wypuszcza w kierunku strumienia. Błogosławieństwa wymienia dzisiejsza ewangelia. Błogosławiony to znaczy szczęśliwy. A co jeszcze możemy powiedzieć o szczęściu? Gdzie go znaleźć, na czym polega szczęście? Warto wsłuchać się w dzisiejszą rozmowę księdza Piotra z księdzem Mateuszem.

33 Niedziela Zwykła rok B

33 Niedziela Zwykła rok B

32 Niedziela Zwykła rok B (Mk 13, 24-32) Człowiek podejmuje różne działania, aby oszukać śmierć, od kriokonserwacji w Arizonie po zabiegi kosmetyczne. Kiedyś mówiono że żeby dobrze przeżyć życie mężczyzna powinien zbudować dom zasadzić drzewo i spłodzić syna - wtedy...

32 Niedziela zwykła rok B

32 Niedziela zwykła rok B

32 Niedziela Zwykła rok B (Mk 12, 41-44) Nad przepaściami życia wiszą mosty, którymi można przejść bezpiecznie - to mosty wiary. Na tych mostach wiary często spotykamy Wdowy. W Biblii wdowy są wspominane prawie 100 razy. Często są symbolem samotności, bezradności, a...

31 Niedziela Zwykła rok B

31 Niedziela Zwykła rok B

31 Niedziela Zwykła rok B (Mk 12, 28b-34) Czym jest miłość bez relacji? Jezus przestrzega nas, abyśmy nie zgubili Boga i bliźniego w labiryncie codziennych obowiązków. Są ludzie we wspólnocie Kościoła którzy przeżywają uniesienia i modlą się językami, a nie potrafią...

Postaw mi kawę na buycoffee.to