Niedziela Świętej Rodziny rok A

gru 26, 2025 | Ks. Marek Studenski, Rok A

Niedziela Świętej Rodziny rok A (Mt 2, 13-15. 19-23)

Rodzina nie rozpada się od wielkich burz — częściej od małych ucieczek. Dzisiaj opowiem Ci historię, która nie daje spokoju. Mały chłopczyk, bardzo ciężko chory, trafia na OIOM… reanimacja, sekundy, życie na włosku. Uratowany wraca do ośrodka — i nikt nie chce go adoptować, bo „to zbyt trudne”. Aż w końcu dzwoni kobieta. Mówi spokojnie: „Ja go przyjmę.” I wtedy pada zdanie, po którym człowiek milknie: „Jestem lekarką z OIOM-u. To ja go reanimowałam.” Jeśli chcesz zobaczyć, jak wygląda miłość, która nie jest teorią — posłuchaj tej historii.

Ale to dopiero początek. W Święto Świętej Rodziny pytam wprost: dlaczego rodzina stała się dziś miejscem największego napięcia? Dlaczego tyle ataków, kryzysów, podważania sensu małżeństwa?

Czasem największy cios nie przychodzi z zewnątrz. Czasem jest mały, cichy i… świeci ekranem. Dziecko zaczyna opowiadać o szkole — i nagle „pik!” powiadomienie. Mama odwraca wzrok. I w sercu dziecka rodzi się myśl, której nikt nie wypowiada, ale wszyscy ją czują: „Internet jest ważniejszy ode mnie.”

W tym odcinku chcę Cię zaprosić do czegoś prostego i bardzo trudnego: do odzyskania obecności. Do obrony rodziny nie hasłami, ale codziennym wyborem: „Patrzę na Ciebie, słucham Cię, jestem.”

Jeśli masz wrażenie, że relacje w domu słabną — ten odcinek może być Twoim „zatrzymaniem” i powrotem do tego, co najważniejsze.

Cud w Elblągu

Zapraszam na szklankę dobrej rozmowy. Moi kochani, posłuchajcie wspaniałej historii. Jest niesamowita. Opowiadała mi ją siostra Elwira, która prowadzi Dom Pomocy Społecznej dla Dzieci i młodzieży Niepełnosprawnych Intelektualnie w Elblągu. Otóż był chłopczyk malutki, bardzo ciężko chory i pewnego razu to maleństwo, to małe dziecko, znalazło się na OIOM-ie, gdzie trzeba było przeprowadzić natychmiastową reanimację i jego życie wisiało na włosku. Chłopczyka udało się uratować. Wrócił do ośrodka i siostra zaczęła mu szukać w ośrodkach adopcyjnych rodziców, którzy by go chcieli przyjąć, ale nie znalazła. Mimo, że inne dzieci łatwiej tam oddać do adopcji, to w tym przypadku nikt się nie chciał zgłosić, ponieważ chłopczyk był naprawdę bardzo ciężko chory i odpowiedzialność za niego była niesamowita. Zbyt duża, by rodzice mogli to unieść.

Pewnego razu siostra odbiera telefon. Dzwoni pewna pani i mówi: Ja bym chciała przyjąć tego chłopczyka. Podaje jego imię. I wtedy siostra mówi: Ale czy pani sobie zdaje sprawę z tego, jakie to jest dziecko, ja będę musiała pani o tym opowiedzieć, ponieważ jego sytuacja rodzinna jest bardzo skomplikowana i także zdrowotna. To jest niesamowicie odpowiedzialne zadanie. Trzeba podawać leki w odpowiedniej porze. Niepodanie tabletki o określonej godzinie może grozić nie tylko powikłaniami, ale też i śmiercią. To jest niesamowicie trudne. A ta pani wtedy mówi: Proszę siostry, ja znam dokładnie sytuację rodzinną i zdrowotną tego chłopczyka. – No, nie może pani znać, bo nie jesteśmy upoważnione, żeby przekazywać takie wiadomości, więc na pewno pani nie zna. – Znam, proszę siostry, znam. – Skąd pani zna? – Ja jestem lekarką, pracuję na OIOM ie. Przeprowadzałam reanimację tego chłopczyka. I chłopczyk jest u tej pani doktor.

Moi kochani, Święto Świętej Rodziny. Niesamowita tajemnica miłości, gdzie splata się miłość Boga z miłością człowieka.

Św. Carlo Acutis i bazylika Sagrada Familia

Moi kochani, Carlo Acutis, już wiadomo od września. święty, pewnego razu był wraz z rodzicami w Hiszpanii. Zwiedzali wspaniałą bazylikę, wciąż nieukończoną bazylikę Gaudiego – Sagrada Familia – Bazylika Świętej Rodziny. I wtedy ten chłopak, bardzo dojrzały duchowo, mówi swojej mamie: Ja wiem, dlaczego Gaudi tak nazwał tę bazylikę. Bo są czasy, kiedy jest kryzys rodziny. Dlatego poświęcił ją Świętej Rodzinie. I wtedy Carlo Acutis przypomniał mamie słowa, które gdzieś przeczytał w książce, słowa, które wypowiedziała Łucja z Fatimy. Mówi tak: Przyjdą czasy, kiedy walka między Królestwem Chrystusa a szatanem będzie dotyczyć małżeństwa i rodziny. Ci, którzy będą bronić małżeństwa i rodziny, narażą się na wielkie cierpienia i prześladowania. Ale nie bójcie się, Maryja już podeptała głowę szatana. I moi kochani, to są prorocze słowa, które zacytował św. Carlo za Łucją z Fatimy. Jesteśmy świadkami sytuacji, w której obrona małżeństwa i rodziny staje się pierwszoplanowym zadaniem.

Zło nie atakuje banalnych celów

Kiedy patrzymy na życie społeczne w Europie, to widzimy, że rodzina. jest na celowniku i trzeba jej bronić. Już to kiedyś mówiłem, takie porównanie z wojny: Toczą się wojny i wiemy, że nieprzyjaciel nigdy nie atakuje nieważnych miejsc. Wybiera magazyny broni, a nie na przykład place zabaw. Wybiera koszary, elektrownie, lotniska, wiedząc, że jak uderzy w te punkty, to sparaliżuje życie całego kraju. I szatan również nie wybiera banalnych celów. Koncentruje się na tym, co najważniejsze. I dlatego mamy tak duży atak na małżeństwo i rodzinę. Ale ten atak na rodzinę i małżeństwo nie tylko jest od zewnątrz.

Moi kochani, rodziny trzeba bronić także w swoim domu, bo zagrożenia wewnętrzne są równie silne jak te zewnętrzne. Wyobraźmy sobie taką sytuację, chyba bardzo częstą zresztą – do mamy przychodzi dziecko zaaferowane tym, co wydarzyło się w szkole. Opowiada z przejęciem, co było w szkole. I nagle piknięcie. Mama ma powiadomienie w telefonie. Patrzy, odwraca wzrok od dziecka. Jaki sygnał otrzymuje syn czy córka? Ta wiadomość z internetu dla mamy znaczy więcej niż ty. Powiadomienie z internetu jest ważniejsze w tej chwili niż to, co masz do powiedzenia. Rana zadana relacji. I to dotyczy nas wszystkich. Muszę się zwierzyć z czegoś. Kiedy mówię te kazania, tutaj, po drugiej stronie kamery jest ksiądz Piotr i czasami mu coś tam zadrga w telefonie i patrzy, tylko wystarczy, że odwróci wzrok i patrzy w telefon i ja tracę wątek, bo widzę, że ktoś tutaj studio przestaje mnie słuchać i po prostu nie potrafię mówić. I samo to, chociaż wiem, że mówię do Was, to jednak spojrzenie na telefon kogoś tutaj blisko mnie sprawia, że nie potrafię się już skupić. I to właśnie jest niesamowicie ważne dzisiaj w życiu rodzinnym, żeby wyeliminować takie rozpraszacze. Doskonale znacie zasadę mowy ciała.

Wyrywaj małe baobaby

Moi kochani, prowadzę rekolekcje w jednej z parafii. To było teraz, niedawno – mówiłem o baobabach z książki Exupéry’ego „Mały Książę”. O tym, że dopóki baobab nie jest jeszcze wielkim, olbrzymim drzewem, można je wyrwać, kiedy jest kiełkiem, bo jest czas na wypielenie tego zła, kiedy jest zalążku. Po Mszy świętej w zakrystii czeka na mnie dziewczyna, nastolatka. – Proszę księdza, czym miałby ksiądz chwilę czasu na rozmowę? – O co chodzi? – Ja bym chciała wyrwać taki baobab w moim domu, w mojej rodzinie. Nie wiem, jak to zrobić. – O co chodzi? Myślałem o jakimś poważnym problemie. Mówi: Proszę księdza, tata cały czas siedzi na komórce. Nie ma dla mnie czasu. Chcę z nim porozmawiać – patrzy w komórkę. Mówię: A starasz się z tatą rozmawiać? – Tak już nieraz z mamą, rozmawiałyśmy z tatą, ale to nic nie przynosi, żadnych efektów, żadnych rezultatów. W tym momencie nie wiedziałem, co tej dziewczynie powiedzieć. Postanowiłem, że na drugi dzień się umówimy na dłuższą rozmowę. Coś tam przemyślałem. Nie wiem, czy ta rozmowa tej dziewczynie pomogła, bo sam nie miałem odpowiedzi. Nie znalazłem tak szybko odpowiedzi.

Ale moi kochani zobaczcie, to nie jest błahy problem. Ta dziewczynka mówi o tym, że to jest baobab, który rozsadza korzeniami życie jej rodziny – tata, który cały czas coś scrolluje w internecie, siedzi na komórce. Dzisiaj czytamy w drugim czytaniu: Ojcowie, nie rozróżniajcie waszych dzieci, żeby nie traciły ducha. Możemy powiedzieć: Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci przez to, że siedzicie cały czas w wirtualnym świecie internetu, w tabletach, w komórkach – bo dziecko potrzebuje rozmowy i żywej obecności mamy i taty. Moi kochani, kiedyś przeczytałem taką historyjkę. Przychodzi do tatusia chłopczyk i mówi: Tato, powiedz mi, ile zarabiasz za godzinę swojej pracy? Tata mówi: No gdzieś 50 zł. Chłopczyk idzie do skarbonki. Czegoś tam szuka. Przynosi garść monet i mówi: Tatusiu, masz tutaj. Masz tu 50 złotych. Chciałbym, żebyśmy zjedli razem kolację. Być może to jest tylko anegdota, przykład do kazania, ale nie jestem pewny, czy taka sytuacja gdzieś rzeczywiście się nie wydarzyła. Dzisiaj w rodzinie takim polem do działania jest nawiązanie żywych relacji, prawdziwych relacji. Wiadomo, że o tym się mówi głośno, ale jeszcze nie tak głośno jak trzeba, że wyzwaniem jest to, by nawiązywać żywe więzi, żywe relacje. Bo świat wirtualny jest największym złodziejem czasu, emocji, złodziejem życia rodzinnego.

Miłość i małżeństwo dojrzewa – zmienia się

Moi kochani, wcale największym zagrożeniem dla rodziny nie są jakieś wielkie kryzysy, choroby czy doświadczenia życiowe, bo one wbrew pozorom mogą jeszcze bardziej scalić więź rodzinną. Czytałem takie opowiadanie: Mark był oficerem sił powietrznych w Ameryce, w Stanach Zjednoczonych. Jego żona Susan, była urzędniczką. Bardzo się kochali. Wspaniałe małżeństwo, wspaniała rodzina. I w pewnym momencie Susan zaczęła tracić wzrok. Mąż wspierał ją cały czas. Był z nią, towarzyszył jej. I Susan całkowicie straciła wzrok. Mąż się nia opiekował, towarzyszył jej w chorobie, w leczeniu, ale to leczenie nie przyniosło oczekiwanych rezultatów. I w końcu Susan mówi: Ale ja chciałabym wrócić do pracy, chciałabym się usamodzielnić. Mark bał się o swoją żonę. Dla niego było to niesamowite wyzwanie. Bał się, jak poradzi sobie chociażby z drogą z domu do pracy. Kiedy ona postawiła na swoim, mówi: Dobrze, ale będę cię odwoził. Na początku odwoził ją do pracy, ale ona mówi: Ale ja bym chciała sama przebyć tę drogę do pracy. Więc zaczął z nią jeździć autobusem, żeby ćwiczyć tę drogę. W pewnym momencie żona mówi: Mark, ja już nie chcę twojej pomocy, ja się muszę wreszcie usamodzielnić. I przez cały tydzień dojeżdżała sama do pracy.

Pewnego razu, kiedy Susan wysiada z autobusu, kierowca mówi: Proszę pani, ja bardzo pani zazdroszczę. Pomyślała sobie: Czego może mi zazdrościć ten kierowca? Przecież jestem niewidoma. Czy to jest jakiś niestosowny żart z jego strony? – Czego mi pan zazdrości? – Zazdroszczę pani takiej relacji. – O co chodzi, niech pan to wytłumaczy. – To pani nie wie – za każdym razem, kiedy pani dojeżdża tu do celu, patrzę na drugą stronę ulicy. Tam stoi przystojny mężczyzna w mundurze. Odprowadza panią wzrokiem. Przesyła całusa, a kiedy pani wchodzi do bramy biurowca, salutuje i odchodzi.

Moi kochani, miłość małżeńska dojrzewa i bardzo często właśnie kryzysy, choroby, trudne sytuacje są katalizatorami dojrzewania tej miłości. Wtedy się potrafimy zmobilizować. Ja już to mówiłem, ale myślę, że chociaż mój tata będzie może się na mnie denerwował, muszę to jeszcze raz powiedzieć. Widziałem, jak dojrzewa małżeństwo moich rodziców, w sumie 54 lata wspólnego życia. Kiedy mama zaczęła chorować, przez dobrych kilka lat potrzebowała stale obecności mojego taty. Widziałem, jak ich miłość dojrzewa. Tata ma dalej bolący kręgosłup od podnoszenia mamy, od dźwigania, od przesadzania na wózek, od tych spacerów po mieszkaniu. Ale widziałem jak ta miłość wzrasta.

I moi kochani, tajemnica małżeństwa i rodziny polega na tym, że krzyżują się, spotykają się trzy drogi: droga, którą do ślubu kroczy on, ona – i Jezus Chrystus.

I w takich sytuacjach małżeństwo może liczyć na łaskę, na pomoc Jezusa, który jest cały czas razem z nimi. I tym różni się małżeństwo sakramentalne od innych związków, że mamy tutaj pewność i gwarancję, że małżeństwo zbudowane jest na trwałym, pewnym fundamencie. To jak Pan Bóg jest potrzebny w małżeństwie i rodzinie, widać w dzisiejszej Ewangelii. Moi kochani, Święta Rodzina jest cały czas w opałach, cały czas w niebezpieczeństwie. I zobaczcie, jak Bóg przychodzi z pomocą Józefowi i Maryi. Posługuje się Józefem, a właściwie jego snami. Najpierw, kiedy Józef chce oddalić Maryję, Anioł Pański we śnie mówi: Nie bój się wziąć do siebie Maryi. Dzisiaj w Ewangelii mamy ucieczkę do Egiptu. Właśnie to, że rodzina jest w zagrożeniu, to widać w tej dzisiejszej Ewangelii. Ta konkretna Święta Rodzina jest zagrożona. Jak Bóg ratuje tę Rodzinę! Uciekajcie do Egiptu. Potem kolejny sen: Możecie już wracać, bo umarli ci, którzy czyhali na życie dziecka. Józef się dowiaduje, że jest następcą Heroda Archelaos. Boi się. I wtedy otrzymuje kolejny sen, taki proroczy: Udajcie się do Nazaretu, tam będziecie bezpieczni. Józef był cały czas otwarty na głos z nieba. Pozwalał się prowadzić Bogu. Rodzina ocaleje, jeśli zaufa Bogu, jeśli zaufa Ewangelii i pozwoli się prowadzić.

Wnioski z wizytacji na parafiach

Moi kochani, przeprowadzam, uczestniczę w wizytacjach parafii w naszej diecezji i zawsze interesuję się statystykami. I gdyby tak podać taką charakterystyczną statystykę, to ona się sprawdza w prawie wszystkich parafiach. Wyobraźmy sobie takie proporcje: W parafii, przynajmniej w tym roku np. jest 40 pogrzebów, 20 chrztów i 3 sakramenty małżeństwa. Te dane mówią same za siebie. Troska o małżeństwo i rodzinę.

Moi kochani Rubens, niderlandzki wspaniały malarz, miał dwie żony – i od razu wiadomo tamte czasy – nie, nie było rozwodu. Nie chodzi o rozwód. To małżeństwo się rozpadło. Pierwsze małżeństwo przerwała śmierć żony. Rubens nie mógł stanąć potem na własnych nogach – tak bardzo kochał swoją żonę. A potem poślubił o wiele młodszą od siebie, różnica wieku kolosalna, bo ponad 30 lat różnicy – Helenę.

Moi kochani, mamy chyba kilkanaście portretów tej Heleny. I co uderza krytyków, na co zwracają uwagę? Że Helena nie jest portretowana w takiej pozie majestatycznej, jak to wtedy było przyjęte, ale Rubens szedł pod prąd swoich czasów i ówczesnej mody, ówczesnej tradycji malarskiej. Malował tę Helenę w prozaicznych sytuacjach – kiedy jest ze swoim dzieckiem. Mało tego – mimo że była od niego o wiele młodsza, na jednym z obrazów ją postarzał. I podobno mówią historycy, że kiedy Helena zobaczyła siebie już ze zmarszczkami – kosmyk siwych włosów gdzieś tam spod kapelusza – zaczęła płakać. Rubens wtedy ją objął i mówi: Nie płacz, namalowałem cię starszą, bo chciałem ci coś powiedzieć. Kiedy pojawią się zmarszczki i będziesz stara. Dalej cię będę kochać. Po to namalowałem ten obraz, żeby ci to przekazać.

I moi kochani, dziękujmy dzisiaj Panu Bogu za rodzinę, bo gdyby nie rodzina, gdyby nie twój tata i mama, to by Cię nie było na świecie i byś nie mógł słuchać tych słów. Gdyby nie moja mama, której zresztą zadedykowałem moją najnowszą książkę i tata, nie mógłbym głosić tych kazań, bo nie byłoby mnie na świecie. Dziękując za rodzinę, otoczymy ją potężną modlitwą. W naszych intencjach modlitewnych bądźmy otwarci nie tylko na własne rodziny, ale otoczmy modlitwą rodziny w kryzysie – wszystkie rodziny, które przeżywają trudności, cierpienia. I moi kochani, jedno z małżeństw miało jubileusz 60 lat wspólnego życia. Ktoś pyta: Jak wyglądało wasze małżeństwo, czy było cały czas spokojne, bez żadnych trudności? – Ależ skąd! Mieliśmy mnóstwo krzyży, cierpień, kryzysów. – To jak udało wam się to przetrwać? I wtedy ten starszy pan się uśmiechnął i mówi: Bo pochodzimy z czasów, kiedy się coś w domu zepsuło, to się to naprawiało, a nie wyrzucało na śmietnik.

Moi kochani, kryzysy są po to, aby je przekraczać, aby je pokonywać. Kiedy się coś zepsuje, to jest znak, aby to naprawić. I nie jest tajemnicą, że kryzys twórczo pokonany staje się tym cementem, który jeszcze bardziej spaja małżeństwo, to małżeństwo jest jeszcze mocniejsze. Pewnie słuchają nas i stolarze i wiedzą, że jeżeli mamy jakiś mebel, bierze się dobry klej stolarski i ten mebel się skleja, dwie jakieś połówki uległy złamaniu. To się skleja. To jak potem to drewno się złamie, to na pewno nie w tym miejscu, gdzie był sklejone. Tam będzie trzymać mocno. Może się złamać, najwyżej w innym miejscu. Kryzys spaja małżeństwo na dobre, pod warunkiem, że się go przejdzie twórczo, że człowiek widzi wartość małżeństwa i wie, że to jest relacja, którą trzeba stale naprawiać, a nie wyrzucać na śmietnik, kiedy się zepsuje.

Niech Pan Bóg błogosławi wszystkim rodzinom, wszystkim małżeństwom. Niech Święta Rodzina z Nazaretu ma nas w swojej opiece. Pan z wami. Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty.

Bardzo polecam tę książkę, o której dzisiaj wspomniałem jako pomoc w przygotowaniu do niedzielnej i świątecznej liturgii na cały rok. W pierwszym przypiętym komentarzu jest podane, jak ją można zdobyć. Bardzo dziękuję za wszelkie formy wsparcia: na Patronite, poprzez przycisk „Wesprzyj”, wpłaty na konto, Buy coffee. Ale dzisiaj szczególnie dziękuję za rodziców każdego z nas tu obecnych. Książka cieszy się dużym zainteresowaniem. Dociera do Niemiec, do Chicago, do Gdańska, w centrum Polski, na południe. I moi kochani już 1/3 nakładu się rozeszła. Można książkę zamawiać. Wysyłki wznowimy po Nowym Roku. Jak podoba Ci się ten sposób głoszenia Ewangelii, zobacz na inne nasze produkcje.  

 

🟢 👨‍🍳👉 Zerknij na nasze filmy kulinarne 🍰 PRZEPIS NA SZYBKIE CIASTO 

1. czytanie (Syr 3, 2-6. 12-14)

Kto jest posłuszny Bogu, czci swoich rodziców

Czytanie z Mądrości Syracha Czytanie z Mądrości Syracha Pan uczcił ojca przez dzieci, a prawa matki nad synami utwierdził. Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów, a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził. Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci, a w czasie modlitwy będzie wysłuchany. Kto szanuje ojca, długo żyć będzie, a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce. Synu, wspomagaj swego ojca w starości, nie zasmucaj go w jego życiu. A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość, nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił. Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.

1. czytanie (Kol 3, 12-21)

Chrześcijańskie zasady życia domowego

Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Kolosan Bracia: Jako wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy. Na to zaś wszystko przywdziejcie miłość, która jest spoiwem doskonałości. A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni. Słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie: z całą mądrością nauczajcie i napominajcie siebie, psalmami, hymnami, pieśniami pełnymi ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. A cokolwiek mówicie lub czynicie, wszystko niech będzie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego. Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie okazujcie im rozjątrzenia. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe w Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.

Psalm (Ps 128 (127), 1b-2. 3. 4-5 (R.: 1b))

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu

Szczęśliwy człowiek, który służy Panu * i chodzi Jego drogami. Będziesz spożywał owoc pracy rąk swoich, * szczęście osiągniesz i dobrze ci będzie. Szczęśliwy człowiek, który służy Panu Małżonka twoja jak płodny szczep winny * w zaciszu twego domu. Synowie twoi jak oliwne gałązki * dokoła twego stołu. Szczęśliwy człowiek, który służy Panu Tak będzie błogosławiony człowiek, * który służy Panu. Niech cię z Syjonu Pan błogosławi † i obyś oglądał pomyślność Jeruzalem * przez wszystkie dni twego życia. Szczęśliwy człowiek, który służy Panu

Aklamacja (Kol 3, 15a. 16a)

Alleluja, alleluja, alleluja

W sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy; słowo Chrystusa niech w was mieszka w całym swym bogactwie. Alleluja, alleluja, alleluja

Ewangelia (Mt 2, 13-15. 19-23)

Ucieczka Świętej Rodziny do Egiptu

Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza Gdy mędrcy się oddalili, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić». On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: «Z Egiptu wezwałem Syna mego». A gdy Herod umarł, oto Józefowi w Egipcie ukazał się Anioł Pański we śnie i rzekł: «Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i idź do ziemi Izraela, bo już umarli ci, którzy czyhali na życie Dziecięcia». On więc wstał, wziął Dziecię i Jego Matkę i wrócił do ziemi Izraela. Lecz gdy posłyszał, że w Judei panuje Archelaos w miejsce ojca swego, Heroda, bał się tam iść. Otrzymawszy zaś we śnie nakaz, udał się w okolice Galilei. Przybył do miasta zwanego Nazaret i tam osiadł. Tak miało się spełnić słowo Proroków: «Nazwany będzie Nazarejczykiem».  
Święto Świętej Rodziny rok A/B/C Czytania Liturgiczne pochodzą z Lekcjonarza wydanego przez: Wydawnictwo Pallottinum
Boże Narodzenie rok A

Boże Narodzenie rok A

Uroczystość Bożego Narodzenia rok A (J 1, 1-18) 🎄 Zasada trzech prezentów – brzmi prosto, ale potrafi zmienić sposób myślenia o świętach. Marzenie. Potrzeba. Pasja. Święta co roku stawiają to samo pytanie: co kupić, żeby było trafione? A ja w tym odcinku...

4 Niedziela Adwentu rok A

4 Niedziela Adwentu rok A

4 Niedziela Adwentu rok A (Mt 1, 18-24) Wyobraź sobie: noc, autokar pełen pielgrzymów… i nagle ktoś orientuje się, że jedziemy pod prąd autostradą. Przez 15 minut strach ściska gardło – a jeden przeoczony znak mógł kosztować życie wielu osób. I wtedy zadałem sobie...

3 Niedziela Adwentu rok A

3 Niedziela Adwentu rok A

3 Niedziela Adwentu rok A (Mt 11, 2-11) Czy wiesz kto wynalazł lampki na choinkę? Kiedyś takie lampki to był luksus. Dzisiaj luksusem jest „światło w sercu” – sens, spokój, przejrzystość. To nie jest film o „ładnej pobożności”. To jest odcinek o odwadze. Jeśli...

Postaw mi kawę na buycoffee.to