4 Niedziela Adwentu rok A (Mt 1, 18-24)
Wyobraź sobie: noc, autokar pełen pielgrzymów… i nagle ktoś orientuje się, że jedziemy pod prąd autostradą. Przez 15 minut strach ściska gardło – a jeden przeoczony znak mógł kosztować życie wielu osób. I wtedy zadałem sobie pytanie, które dziś stawiam także Tobie: czy my przypadkiem nie robimy tego samego w życiu duchowym?
Czy nie ignorujemy znaków, które Bóg stawia przy naszej drodze – bo… boimy się, dokąd nas poprowadzą?
W tym odcinku wracam do króla Achaza, który „udaje świętego”, ale w rzeczywistości nie chce znaku od Boga, bo wie, że musiałby zmienić decyzje. A potem pokazuję, jak Bóg przemawia: czasem przez sen (św. Józef), czasem przez jedno zdanie, czasem przez wydarzenie, czasem przez ból, który ostrzega, a czasem przez książkę, która trafia w ręce w idealnym momencie.
To nie jest odcinek o „polowaniu na cuda”.
To odcinek o uważności, o sercu, które nie jest zatwardziałe. O tym, że Bóg naprawdę jest „Emmanuelem” – Bogiem blisko, a znaki nie mają nas zabawiać… tylko ratować. Jeśli chcesz odkryć, jakie znaki możesz przegapiać właśnie teraz – i jak odzyskać duchową czujność bez przesady i bez naiwności – kliknij i posłuchaj do końca.
Na końcu zostawiam też prośbę: jeśli doświadczyłeś w życiu znaku Boga – napisz w komentarzu. Zbudujemy się tym razem.
Znaki w życiu
Zapraszam na szklankę dobrej rozmowy. Miałem niedawno kazania w parafii, gdzie proboszczem jest mój dobry kolega rocznikowy. Akurat parafia wróciła z pielgrzymki jubileuszowej z Rzymu i wspomnienie, które przekazali ci pielgrzymi jako pierwsze, jest wstrząsające. Wyobraźcie sobie, przeżyli koszmar w nocy, jadąc autobusem, autokarem. Kierowca – były ciemności – nie zauważył znaku „zakaz wjazdu” i wjechał na autostradę pod prąd. I zanim przeszli do opowieści z Rzymu, wszyscy, łącznie z panią organistką, dzielili się tym, że przez 15 minut ci, którzy to zauważyli, przeżyli niesamowity lęk. 15 minut jechali pod prąd. Potem zauważyli, że ktoś z obsługi autostrady na szczęście wstrzymał ruch, bo nie było żadnych samochodów aż do następnego zjazdu, gdzie mogli wyjechać z tej autostrady. Nie zauważyli znaku. Niezauważenie znaku może kosztować życie i to nie jednej osoby. To jeśli chodzi o znaki drogowe. Podobnie niebezpieczne, a może nawet jeszcze bardziej niebezpieczne, jest pomijanie tych znaków, które daje nam Pan Bóg w życiu.
Dzisiaj król Achaz jest oblężony przez koalicję wrogich wojsk. Przychodzi prorok Izajasz i mówi: Pan chce dać ci znak. Proś Pana Boga o znak, bo Bóg przygotował wyjście z tej sytuacji. Achaz nie chce tego robić, bo już wie, że sprzymierzy się z Asyrią. Co będzie potem jednym wielkim pasmem nieszczęść w historii Narodu Wybranego. Moi kochani, dlaczego Achaz nie chce znaku od Pana Boga? On się tłumaczy – udaje świętego – mówi: Nie można Pana Boga wystawiać na próbę. Tymczasem motywacją było to, że boi się znaku, bo wie, liczy się z tym, że jak otrzyma znak, będzie musiał do niego dostosować swoje życie, swoje decyzje. Moi drodzy, to, dlaczego człowiek opiera się znakom, jest widoczne jak na dłoni przy wyjściu Izraelitów z niewoli egipskiej. Pełno znaków. Plagi egipskie – tzw. ciemności egipskie – żyją przez dzień i noc w idealnych ciemnościach. Woda w Nilu zamienia się w krew. Szarańcza, a potem pogrom pierworodnych.
Moi kochani, faraon nie reaguje na te znaki, a autor natchniony wyjaśnia dlaczego. Bo serce faraona było zatwardziałe, twarde. Moi kochani, serce Achaza jest zatwardziałe. Achaz należy do najokrutniejszych królów Izraela. Składał ofiarę Baalowi. Mało tego, złożył w ofierze, zabił swojego własnego syna. I nic dziwnego, że człowiek o takim zatwardziałym, zepsutym sercu nie chce znaków od Pana Boga, bo będzie musiał do nich dostosować swoje życie.
Żona Piłata
Nie wiem, czy wiecie, że w niektórych kościołach wschodnich świętą wyniesioną na ołtarze jest żona Piłata. Dlaczego? Ponieważ Ewangelia świętego Mateusza podaje jako jedyna taki szczegół, że kiedy Piłat już ma skazać Jezusa na śmierć, przychodzi posłaniec i ma wiadomość od żony: Nie czyń krzywdy temu Sprawiedliwemu, bo wiele nacierpiałam się we śnie z Jego powodu. Została ogłoszona świętą przez kościoły prawosławne, bo chciała uratować Jezusa. Była w tej opinii tamtych duchownych Kościoła prawosławnego osobą, która kieruje się sprawiedliwością. Moi kochani, Piłat nie poszedł za tym znakiem. Bóg działa czasami przez sen, o czym świadczy dzisiejsza Ewangelia, gdzie Józef otrzymuje wskazówkę, żeby nie oddalał Maryi, chociaż chce działać w dobrej wierze, bo „z Ducha Świętego jest To, co się w niej poczęło”. Pan Bóg posługuje się czasami znakami w postaci snów.
Święci którzy odpowiedzieli na znaki
Kiedy patrzymy na życie świętych – i tych z kart Starego i Nowego Testamentu – ale też z historii Kościoła, widzimy mnóstwo takich sytuacji, gdzie Pan Bóg posługiwał się znakami.
Moi kochani, Edyta Stein, późniejsza święta Teresa Benedykta od Krzyża, jest Żydówką, ateistką, ale poszukującą prawdy. Pewnego razu było to jesienią 1921 roku, jest w mieszkaniu swojej przyjaciółki wyznania ewangelickiego Jadwigi Conrad Martius, a ponieważ była człowiekiem wykształconym, zżytym z książkami, odruchowo sięgnęła na półkę z książkami i książkę, jaka znalazła się w jej ręce, zaczęła przeglądać. Okazało się, że przypadkowo sięgnęła po biografię świętej Teresy Wielkiej, świętej Teresy z Avila. Nie mogła się oderwać od tej książki. Czytała ją całą noc. I rano mówi: Znalazłam prawdę. To jest prawda. Parę miesięcy później przyjmuje chrzest święty.
Święty Antoni, największy pustelnik, który dawał podwaliny życiu pustelniczemu, przypadkowo, jako bogaty człowiek, mający niesamowity majątek po rodzicach, wszedł do świątyni i akurat natrafił na słowa: Jeśli chcesz być doskonały, idź sprzedaj wszystko, co masz, rozdaj ubogim. I moi kochani odczytał to jako znak. Znamy historię Viktora Frankla. Co prawda nie jest to święty, ale człowiek o niesamowitym sercu. Autor tej teorii logoterapii.
Moi kochani, wiadomo, że on się wahał, miał wyrzuty sumienia. Nie wiedział co zrobić, bo Amerykanie dali mu wizę. Mógł ratować swoje życie w czasie wojny, ustrzec się przed Holocaustem. Ale miał rodziców. Nie chciał ich zostawiać na pastwę losu. Nie myślał o sobie. Myślał o swojej teorii, która już pomagała w tamtym czasie wielu ludziom. I nagle wraca do domu. Jego tata płacze przy stole, a na stole leży jakiś kamień. – Tato, co to jest? – To jest fragment, synu, naszej synagogi. Niemcy ją wysadzili w powietrze. – Tato, pokaż jaki to fragment. – No, wziąłem to na pamiątkę, żeby mieć jakąś relikwię. To jest chyba fragment tablicy z przykazaniami. – Tato, a które to przykazanie? Patrzą na złoty hebrajski napis wyryty. Literka świadczyła o tym, że to jest przykazanie czwarte. I Viktor Frankl mówi: Mam znak. Moi kochani, cudem przeżył cztery obozy koncentracyjne II wojny światowej, gdzie potwierdziła się jego teoria, która do dziś służy tylu ludziom.
Przełom w walce z trądem – Dr. Paul Brand
Można bardzo wiele mówić o tych znakach. Jeszcze jeden taki bardzo ciekawy znak. Lekarz, który dał niesamowicie wiele, jeśli chodzi o walkę z trądem, lekarz, który był misjonarzem w Indiach – Paul Brand. Moi kochani, to jest człowiek, który nie tylko pomagał trędowatym, ale wniósł w tę teorię leczenia trądu niesamowicie wiele. Sam przeszczepiał ścięgna ludziom chorym na trąd zniszczone właśnie przez tę chorobę. Opracował taką metodę. I kluczowe znaczenie w jego życiu miała sytuacja, którą przeżył przypadkowo.
Moi kochani – chłopak, młody człowiek chory na trąd bierze klucz i na jego oczach chce otworzyć gdzieś tam jakiś zardzewiały zamek. Nie może przekręcić. Zamek jest bardzo mocno zapieczony, zardzewiały. Ten chłopak z całej siły, ze wszystkich sił pragnie chcę przekręcić ten klucz, nie daje rady i otwiera rękę. Chłopak się uśmiecha. Cała ręka jest poraniona, pokrwawiona, poraniona aż do kości. Chłopak nie czuł bólu. Przesuwał rękę, klucz poranił całą jego dłoń. Nie czuł bólu. I nagle Paul Brand doznaje oświecenia: Trąd to nie jest choroba tkanek. To jest choroba układu nerwowego. A te obrażenia, bardzo mocne, trędowatych, są spowodowane tym, że oni nie czują bólu. I moi kochani, Paul Brand nie tylko zajął się leczeniem trędowatych, ale napisał książkę, która weszła do klasyki medycyny: „Ból – dar, którego nikt nie chce”. Ból jest darem, bo ostrzega nas przed krzywdą, którą możemy sami sobie wyrządzić.
Matka Teresa
Matka Teresa z Kalkuty. 10 września 1946 roku Matka Teresa, loretanka, siostra zakonna, która pracuje w szkole dla bogatych dziewcząt w Kalkucie, jedzie na rekolekcje do klasztoru w Darjeeling. Długa podróż pociągiem z Kalkuty do Darleeling. Jedzie do komfortowego domu rekolekcyjnego, by tam odetchnąć, by przeżyć rekolekcje i wrócić z powrotem do szkoły. I nagle w tym pociągu coś się stało. Do dziś nie wiemy, co przeżyła. W każdym razie nagle ma oświecenie: Chce poświęcić się najbiedniejszym z biednych. I to prowadzi do powstania Zgromadzenia Sióstr Misjonarek Miłosierdzia, Misjonarek Miłości w słynnych sari. I moi kochani – czy zauważyła za oknami jakąś biedną osobę, Hindusa z niższych klas społecznych? Czy popatrzyła na krzyż – bo niektórzy tak mówią? Tego nie wiemy. Ale kiedy wysiadała z pociągu, już wiedziała, co ma robić.
Bóg lubi dawać nam znaki
Ktoś może powiedzieć No, ksiądz tutaj wymienia te znaki. Tymczasem trzeba żyć Słowem Bożym, nauka Kościoła – to wystarcza. Takie patrzenie na znaki – to może być jakimś nadużyciem. Moi kochani, owszem, do tego jeszcze nawiążę, ale teraz mam dowód na to, że Pan Bóg daje znaki i że wcale to nie jest żadną przesadą, kiedy jesteśmy wyczuleni, wrażliwi na te znaki Pana Boga. Otóż, moi kochani, jak wspomina swoje święcenia kapłańskie Joseph Ratzinger, przyszły papież Benedykt XVI? Co zapamiętał z tych święceń? Mówi: Święceń udzielał mi staruszek, biskup w sędziwym wieku. Nie zapomnę tej chwili, kiedy wkładał ręce na moją głowę nagle z ołtarza, w tym samym momencie, kiedy ręce znalazły się na mojej głowie, podfrunął słowik. Wzleciał pod sufit katedry i zaczął pięknie śpiewać. Odczytałem to jako znak: to dobra decyzja, jesteś na dobrej drodze.
Wiemy, kim był profesor Ratzinger i wiemy, że znając go, a znamy go dobrze z jego pontyfikatu, że to był człowiek, który uczucia miał w sercu, ale był to raczej człowiek posługujący się samym rozumem. I on również odczytał znak. Moi kochani, w dzisiejszej Ewangelii święty Józef nie pominął znaku i to nieraz właśnie przez sny Bóg do niego przemawiał. Achaz w końcu, kiedy nie chce prosić o znak, słyszy z ust proroka Izajasza: W takim razie Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i dadzą mu imię Emmanuel, to znaczy „Bóg z nami”. Jest to sprzed wieków zapowiedź tego, co będziemy przeżywać już za parę dni. Że przyjdzie Ktoś, kto będzie „Bogiem z nami”. Będzie Bogiem i człowiekiem. Jego obecność będzie nam towarzyszyć – stała obecność bardzo bliska. Najpiękniejszy znak Pana Boga.
Rewelacyjny wywiad z Papieżem Leonem XIV
Moi drodzy, rewelacyjny wywiad z papieżem Leonem XIV na pokładzie samolotu, kiedy wracał ostatnio z Libanu. Pytano go o jego powołanie. Warto do tego wywiadu wrócić. Na stronach internetowych jest dostępny. Ale jedno pytanie było szczególne. Papież mówi tak: Jeden z waszych kolegów, dziennikarz niemiecki, pyta mnie, czy jest taka książka, oprócz oczywiście dzieł świętego Augustyna, którą ktoś może przeczytać i powiedzieć: To jest Prevost. Czy jest taka książka, którą można przeczytać i dowiedzieć się, kim jest Prevost? Moi kochani – jest. I Papież wymienia książkę, dziełko „O praktykowaniu Bożej obecności”. Mówi: ta książka wpłynęła bardzo na moje życie. Kiedy pracowałem w Peru wśród terroru, w strasznej biedzie, w tej książce znajdowałem inspirację. Nie znamy nawet nazwiska jej autora. Podpisywał się jako brat Wawrzyniec. Pisze ten brat Wawrzyniec – Wawrzyniec od Zmartwychwstania, karmelita o tym, że drogą do szczęśliwego życia jest codzienne praktykowanie bliskiej obecności Pana Boga.
Mój kolega, jeden z księży, mówi, że kiedy to przeczytał – od razu zadzwonił do wydawnictwa. Zamówił sobie tę książkę. – Proszę księdza, nie ma. Książki poznikały z wydawnictwa, nie da się ich kupić. To dla tych ludzi też był znak, że mają tę książkę nabyć.
I moi kochani, co pisze ten brat Wawrzyniec? Przede wszystkim odczarowuje, odmitologizowuje mistykę: mistyka nie jest zarezerwowana dla wybranych, dla wyjątkowych. Ten, kto żyje na co dzień z Panem Bogiem, może być mistykiem. W codzienności. To jest droga bardzo podobna do drogi Świętej Tereski od Dzieciątka Jezus. Ten braciszek Wawrzyniec XVII wieku, przez 50 lat życia zakonnego praktykował tę drogę. Co robił w swoim zakonie, w klasztorze? Pomagał w kuchni i zajmował się czyszczeniem butów. Był skromnym bratem zakonnym. A kiedy czyta się jego książeczkę jest niesamowicie inspirująca. Pisze o możliwości, o szczęściu, jakie daje człowiekowi właśnie przeżywanie bliskości Boga na co dzień. Pan sam da wam znak. Dla papieża Leona XIV takim znakiem w pewnym momencie jego życia była ta niewielka książeczka brata Wawrzyńca „O praktykowaniu Bożej obecności”.
Odpowiadając na prośby wielu z was, wydaliśmy książkę. To jest książka zawierająca jedne z pierwszych naszych kazań akurat na ten rok liturgiczny, który się rozpoczął. Jeśli jesteś zainteresowany tą książką, w pierwszym przypiętym komentarzu znajdziesz link do sklepu, gdzie ją można kupić.
Niebezpieczna pogoń za cudownymi znakami
Moi drodzy – i teraz mówię o pewnym zagrożeniu związanym ze znakami. Zauważmy, że Jezus w pewnym momencie bardzo ostro gromi sobie współczesnych: To pokolenie jest przewrotne, bo żąda znaku, szuka znaku. Teraz zauważmy tę subtelną różnicę: Izajasz mówi do Achaza: Pan sam da wam znak.
Więc nie jest dobrą postawą domaganie się znaku i szukanie znaku za wszelką cenę, a raczej otwartość – mieć otwarte oczy, ciała i duszy, żeby nie przegapić znaków, które Pan Bóg nam daje sam, z własnej woli, daje wtedy, kiedy chce. Święty Józef, Teresa, Benedykta od Krzyża, Matka Teresa z Kalkuty, Viktor Frankl i wielu innych świętych właśnie odczytało wolę Pana Boga, bo Pan Bóg przemówił do nich poprzez swoje znaki.
Dziękujmy Bogu, że jest „Bogiem z nami”, że jest blisko nas, że nie zostawia nas samych, tylko daje nam znaki. Prośmy dzisiaj o otwarte oczy serca i duszy, żebyśmy nie byli podobni do króla Achaza, który zamknął się kompletnie, w sposób taki totalnie wyrafinowany podjął decyzję: Nie chcę znaku od Pana Boga – ale raczej, żeby nasze życie było podobne do świętego Józefa, który dlatego był opatrznościowym opiekunem Świętej Rodziny, bo był otwarty na znaki.
I moi kochani, tak jak ta książeczka brata Wawrzyńca już się rozchodzi, wydawnictwo które ją wydawało pewnie jest szczęśliwe z tego powodu, bo Papież zrobił dobrą reklamę, zresztą wspaniałej książeczce. Tak, kiedy papież Franciszek mówił o świętym Józefie, że ma tę figurkę śpiącego Józefa – właśnie Józef śpiący, czyli w momencie, kiedy ma te sny ratujące Jezusa, Maryję i jego, te figurki również zaczęły się rozchodzić w niesamowitych ilościach. Ludzie na szczęście są otwarci też właśnie na takie znaki. I taka serdeczna prośba – jeśli miałeś takie doświadczenie znaku Pana Boga, byłeś w sercu przekonany, że to On do Ciebie przemówił i możesz o tym opowiedzieć – napisz w komentarzu. Zbudujemy się tym wszyscy. Prośmy o tę otwartość na znaki Bożego działania dla każdego z nas. Niech Pan Bóg nam w tym błogosławi. Pan z wami. Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty.
Bardzo dziękuję tym, którzy nas wspierają na Patronite, poprzez przycisk „Wesprzyj”, wpłaty na konto, buy coffee i za wszystkie formy wsparcia, za komentarze, subskrypcje – serdeczne Bóg zapłać. Z tej książeczki można korzystać cały rok. Przed każdą niedzielą, przygotowując się do dobrego przeżycia niedzielnej lub świątecznej liturgii. Nie zawsze mamy dostęp do internetu, a książkę możemy mieć przy sobie zawsze i wszędzie. Możemy ją też komuś podarować. Tylko pamiętajcie o naszych nagraniach co czwartek. Jeśli spodobał Ci się taki sposób głoszenia Ewangelii, popatrz także na inne nasze produkcje.
🟢 👨🍳👉 Zerknij na nasze filmy kulinarne 🍰 PRZEPIS NA SZYBKIE CIASTO
1. czytanie (Iz 7, 10-14)
Panna pocznie i porodzi Syna
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Pan przemówił do Achaza tymi słowami: «Proś dla siebie o znak od Pana, Boga twego, czy to głęboko w Szeolu, czy to wysoko w górze!»
Lecz Achaz odpowiedział: «Nie będę prosił i nie będę wystawiał Pana na próbę».
Wtedy rzekł Izajasz: «Słuchajcie więc, domu Dawidowy: Czyż mało wam uprzykrzać się ludziom, iż uprzykrzacie się także mojemu Bogu? Dlatego Pan sam da wam znak: Oto Panna pocznie i porodzi Syna, i nazwie Go imieniem Emmanuel».
Psalm (Ps 24 (23), 1b-2. 3-4b. 5-6 (R.: por. 7c i 10b))
Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały
Do Pana należy ziemia i wszystko, co ją napełnia, *
świat cały i jego mieszkańcy.
Albowiem on go na morzach osadził *
i utwierdził ponad rzekami.
Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały
Kto wstąpi na górę Pana, *
kto stanie w Jego świętym miejscu?
Człowiek rąk nieskalanych i czystego serca, *
którego dusza nie lgnęła do marności.
Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały
On otrzyma błogosławieństwo od Pana *
i zapłatę od Boga, swego zbawcy.
Oto pokolenie tych, którzy Go szukają, *
którzy szukają oblicza Boga Jakuba.
Przybądź, o Panie, Tyś jest Królem chwały
2. czytanie (Rz 1, 1-7)
Chrystus jest potomkiem Dawida i Synem Bożym
Czytanie z Listu Świętego Pawła Apostoła do Rzymian
Paweł, sługa Chrystusa Jezusa, z powołania apostoł, przeznaczony do głoszenia Ewangelii Bożej, którą Bóg przedtem zapowiedział przez swoich proroków w Pismach świętych. Jest to Ewangelia o Jego Synu – pochodzącym według ciała z rodu Dawida, a ustanowionym według Ducha Świętości pełnym mocy Synem Bożym przez powstanie z martwych – o Jezusie Chrystusie, Panu naszym.
Przez Niego otrzymaliśmy łaskę i urząd apostolski, aby ku chwale Jego imienia pozyskiwać wszystkich pogan dla posłuszeństwa wierze. Wśród nich jesteście i wy, powołani przez Jezusa Chrystusa.
Do wszystkich przez Boga umiłowanych, powołanych świętych, którzy mieszkają w Rzymie: łaska wam i pokój od Boga, Ojca naszego, i Pana Jezusa Chrystusa!
Aklamacja (Mt 1, 23)
Alleluja, alleluja, alleluja
Oto dziewica pocznie i porodzi Syna,
któremu nadadzą imię Emmanuel,
to znaczy Bóg z nami.
Alleluja, alleluja, alleluja
Ewangelia (Mt 1, 18-24)
Jezus urodzi się z Maryi zaślubionej Józefowi, potomkowi Dawida
Słowa Ewangelii według Świętego Mateusza
Z narodzeniem Jezusa Chrystusa było tak. Po zaślubinach Matki Jego, Maryi, z Józefem, wpierw nim zamieszkali razem, znalazła się brzemienną za sprawą Ducha Świętego. Mąż Jej, Józef, który był człowiekiem sprawiedliwym i nie chciał narazić Jej na zniesławienie, zamierzał oddalić Ją potajemnie.
Gdy powziął tę myśl, oto Anioł Pański ukazał mu się we śnie i rzekł: «Józefie, synu Dawida, nie bój się wziąć do siebie Maryi, twej Małżonki; albowiem z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło. Porodzi Syna, któremu nadasz imię Jezus, On bowiem zbawi swój lud od jego grzechów». A stało się to wszystko, aby się wypełniło słowo Pańskie powiedziane przez Proroka: «Oto Dziewica pocznie i porodzi Syna, któremu nadadzą imię Emmanuel», to znaczy Bóg z nami.
Zbudziwszy się ze snu, Józef uczynił tak, jak mu polecił Anioł Pański: wziął swoją Małżonkę do siebie.
Czytania Liturgiczne pochodzą z Lekcjonarza wydanego przez: Wydawnictwo Pallottinum






