Gdzie jest Niebo? Uroczystość Wniebowstąpienia Pańskiego #S2E25

maj 14, 2021 | Ks. Marek Studenski

Moi Drodzy, właśnie to jest to, że niebo jest bardzo potrzebne nam, tutaj żyjącym na ziemi. Karol Marks mówi, że religia to jest opium dla ludu. Filozofowie, którzy ogłosili śmierć Boga, twierdzili, że myśl o niebie odrywa nas od ziemi, że czyni nas tu na ziemi bezradnymi, albo że tęsknimy za niebem, ponieważ nie radzimy sobie na ziemi. Jest wręcz odwrotnie: ci, którzy żyją nadzieją nieba, tym bardziej angażują się tutaj, w tym świecie. Wiedzą, że czy będą żyli na ziemi czy w niebie, zawsze ktoś na nich czeka.

https://open.spotify.com/episode/5LMoHURC6luH0YC7HPETLr?si=ok14fmZJSSWGREBkGmmarw

W niektórych starych kościołach, zwłaszcza w Niemczech, w uroczystość Wniebowstąpienia na oczach wszystkich zebranych nagle otwiera się otwór w suficie i na grubych linach wciągana jest w górę figura zmartwychwstałego Jezusa. Kołowrót, który naciąga te liny trzeszczy. Jest to niesamowite przeżycie dla zebranych osób. Patrzą w górę i nagle figura Pana Jezusa znika za tą powałą, klapy się zamykają i Jezusa już nie ma – wstąpił do nieba. Za dziesięć dni przez ten sam otwór na linach spuszczana jest drewniana figura gołębia symbolizującego Ducha Świętego. Zwyczaj jest może bardzo piękny i przejmujący, jednak wprowadza w błąd, bo wniebowstąpienie Jezusa nie dotyczy miejsca fizycznego, dotyczy raczej relacji.

Niebo to nie jest jedno z miejsc w Kosmosie, tak jak to wyobrażali sobie nieraz komuniści. Jest jeden z wierszy komunistycznego autora, który pisze, że łodzie podwodne nie znalazły Boga w otchłaniach oceanów, a kosmonauci nie odkryli Go w kosmosie, w niebie. To czym jest niebo, najlepiej wyjaśnia Pierwszy List do Tesaloniczan w rozdziale czwartym. Są tam słowa – to jest jedno zdanie, które, moim zdaniem, najlepiej pokazuje, czym jest niebo: „Będziemy na zawsze z Panem”. Podstawową potrzebą człowieka jest potrzeba relacji. Niebo to jest miejsce spełnienia wszystkich potrzeb. Tam człowiek znajdzie spełnienie swojego pragnienia głębokiej relacji, będzie to już wiecznie trwała relacja z Bogiem.

Jeden z kaznodziejów amerykańskich opisuje swoją historię. Było to w XIX wieku. Zmarli mu rodzice. Stracił obydwu rodziców, został całkiem sam. Wtedy był taki zwyczaj, że sierotą zajmowała się najbliższa rodzina. I przyjęła go jego ciotka. Jechał do niej, ciotka wysłała po niego powóz, jej służący Cezary wiózł tego chłopczyka i on po drodze zadawał temu woźnicy pytania: – A czy ciocia mnie kocha? – Bardzo cię kocha, już nie może się na ciebie doczekać. A czy będzie na nas czekać? – O nie bój się, z utęsknieniem czeka, już nie może doczekać tej chwili, kiedy do niej przyjedziesz. – A czy nie będzie już za późno, jak przyjedziemy? Czy nie będzie spała? Nie, zaraz zobaczysz, jak przejedziemy przez las, zobaczysz z daleka światełko. Ciocia świeci świecę, jest w oknie i wypatruje twojego przyjazdu. I kiedy John stanął przed progiem domu, otworzyły się drzwi, ciocia wybiegła, uściskała chłopca i mówi: Witaj w domu! I okazało się, że dzieciństwo i młodość przeżył jak w niebie. Ciocia zastąpiła mu ojca i matkę.

Został potem kaznodzieją, był już starszym człowiekiem i nagle dowiaduje się, że ciocia jest ciężko chora. Postanowił do niej jechać, a wtedy jeszcze podróż trwała bardzo długo, więc wysłał list. Chciał, by ten list uprzedził jego przyjazd. I w tym liście pisze: Ciociu, kiedy byłem mały, straciłem rodziców, świat się zawalił i wtedy dowiedziałem się, że chcesz mnie przyjąć. Gdy do Ciebie jechałem z twoim starym służącym, pytałem go, jak tam u ciebie będzie. On uprzedził mnie, że trafię w dobre ręce, najlepsze z możliwych. Kiedy przyjechałem do twego domu, paliło się światło, poczułem się, że jestem u siebie, od razu – nawet niepotrzebne były słowa. I chcę, żebyś wiedziała, że cokolwiek z tobą będzie, jest ktoś, kto na ciebie czeka. Idziesz w miejsce, gdzie jesteś oczekiwana. Tam czeka na Ciebie mieszkanie. Okazało się, że ciocia przyjęła ten list, mówił jej o niebie.

Moi Drodzy, właśnie to jest to, że niebo jest bardzo potrzebne nam, tutaj żyjącym na ziemi. Karol Marks mówi, że religia to jest opium dla ludu. Filozofowie, którzy ogłosili śmierć Boga, twierdzili, że myśl o niebie odrywa nas od ziemi, że czyni nas tu na ziemi bezradnymi, albo że tęsknimy za niebem, ponieważ nie radzimy sobie na ziemi. Jest wręcz odwrotnie: ci, którzy żyją nadzieją nieba, tym bardziej angażują się tutaj, w tym świecie. Wiedzą, że czy będą żyli na ziemi czy w niebie, zawsze ktoś na nich czeka.

Jest taka kapitalna książka, uznana za najlepszą z książek Henry’ego Nouwena pod tytułem: „Zraniony uzdrowiciel”. Książka mówi o prowadzeniu człowieka właśnie do nieba, o duszpasterstwie. I tam jest taka sytuacja ze szpitala. Otóż zachorował czy wyjechał na urlop kapelan szpitala i młody kleryk ma go zastępować. I okazuje się, że zaraz na początku tej posługi czeka go bardzo trudne zadanie, bo oto jeden z pacjentów ma przed sobą ciężką operację serca. Ten młody kleryk siada przy łóżku starszego człowieka. Ten pan otwiera przed nim swoje serce i mówi, że cierpi, że właściwie chyba nie ma bliskiej rodziny, nie wie co z nim będzie, boi się operacji. Kleryk go pociesza, żeby się nie bał, że wszystko będzie dobrze, że operacja się pewnie uda, że jest w dobrych rękach. Na drugi dzień okazuje się, że ten pacjent nie przeżył operacji. Wraca kapelan szpitala, kleryk zdaje relację ze swojej posługi, opowiada całą tę historię i wtedy ten ksiądz, doświadczony kapelan szpitala mówi: – Wiesz, źle mu powiedziałeś. Powinieneś mu powiedzieć: Obojętnie co się stanie, obojętnie jak wypadnie ta operacja, zawsze ktoś na Ciebie będzie czekać, czy po tej czy po tamtej stronie.

Moi Kochani, to jest właśnie ta nadzieja, której świat dać nie może, która bardzo uspokaja, która wnosi pokój serca, że właściwie nas nic złego nie może spotkać. Święty Paweł mówi, że nie wie co wybrać, bo tutaj być na ziemi, z tymi, do których jest posłany, to dla nich jest konieczne, a dla niego czymś lepszym byłoby być już z Chrystusem w niebie. A więc człowiek, który naprawdę wierzy, właściwie zawsze jest bezpieczny. Czuje się bezpieczny, bo obojętnie co się z nim stanie, zawsze ktoś na niego czeka. Zawsze jest Jezus. On jest obecny w tym świecie i jest obecny w wieczności.

Moi Kochani, dzisiaj w Dziejach Apostolskich anioł pyta Apostołów, którzy wpatrują się w niebo widząc Jezusa odchodzącego z ziemi, występującego do nieba: – Mężowie z Galilei, dlaczego wpatrujecie się w niebo? Podobno, kiedy człowiek przeżywa jakąś wielką stratę, w jego życiu następuje sytuacja, której nie da się z niczym porównać. Ksiądz Grzywocz opisuje w jednej ze swoich konferencji taką sytuację, kiedy na skutek katastrofy pewna starsza kobieta traci swoją rodzinę, wszystkich bliskich. Przyjeżdżają służby ratunkowe i nie mogą się nadziwić, bo ta kobieta jest spokojna, tak, jak gdyby się nic nie stało. Jeden z nich mówi: -Ta, to ma nerwy ze stali, ale jest odporna, zazdroszczę jej! Okazało się, że byli w błędzie. Po prostu to było dla niej za wiele. Ona odeszła razem z tymi bliskimi. Człowiek, który przeżywa tak dramatyczne rozstanie, bardzo często zastyga, wydaje się spokojny, nie może sobie z tym poradzić. Apostołowie na pewno bardzo przeżyli rozstanie z Jezusem, ale zaraz po tym wrócili i zaczęli głosić słowo Boże.

Jest taka grecka legenda o mieszkańców Krety. Pewien rolnik bardzo kochający swoją ziemię, człowiek głęboko wierzący, jest już bliski śmierci. Leżąc na łożu śmierci prosi bliskich by mu przynieśli garść ziemi, którą uprawiał przez całe swoje życie. Chwycił tę garść ziemi i trzymając ziemię umarł. Stanął przed bramą nieba. Mówi ta legenda, że wychodzi Pan Bóg i mówi: – Chodź, wejdź do środka, zasłużyłeś na to. Ale nagle spogląda na jego ręce i mówi: Co tam trzymasz? – To jest ziemia. Ja jej nie oddam. – Jeżeli tej ziemi nie oddasz, nie wejdziesz do nieba. Człowiek spędza noc przed bramą nieba. Na drugi dzień wychodzi Pan Bóg w postaci jego przyjaciela w kapeluszu, w takim ubraniu, w jakim chodzą Kreteńczycy, siadł obok niego, objął go i mówi: Słuchaj stary, wypuść tę ziemię ze swoich palców, pył należy do wiatru – powiedział greckie przysłowie. Ale ten człowiek mówi: – Nie oddam, to jest moja ziemia, ja ją bardzo kocham, nie mogę się z nią rozstać. Spędził jeszcze jeden wieczór i noc przed bramą nieba. I na trzeci dzień Pan wychodzi pod postacią dziecka. Już nic nie mówi, ziemia zdążyła już w rękach tego człowieka wyschnąć, woda wyparowała. Ziemia zaczęła przesypywać się przez palce. Dziecko chwyta tego starca za rękę i mówi: – Chodź, pójdziemy. Przez tę bramę, może przejść tylko ten, kto otworzy swoją dłoń i wszystko z niej wypuści. Staruszek już pozbył się tej ziemi. Otwierają się bramy nieba i nagle widzi, że za tą bramą jest Kreta. Cała Kreta – jego ukochana ziemia, za którą tak tęsknił.

Ta legenda, jak każda z legend, przedstawia głęboką prawdę o naszym życiu. Niebo będzie uwieńczeniem i spełnieniem wszystkich naszych pragnień. Bardzo często tu na ziemi dążymy po omacku do tego, co wydaje nam się naszą największą potrzebą. Tymczasem dopiero w niebie przekonamy się, że tutaj spełniają się wszystkie nasze pragnienia. Różnie to jest określane, ale wszyscy święci i mistycy przekazują tę prawdę. Popatrzmy, święty Augustyn mówi: Stworzyłeś nas, Panie i należymy do Ciebie. Niespokojne jest nasze serce, dopóki nie spocznie w Tobie. Papież Jan Paweł II napisał: Jakże wielką przestrzeń musi kryć w sobie serce człowieka, skoro nasycić je może tylko Bóg. Pełną radość z przebywania z Bogiem przeżyjemy dopiero po zakończeniu ziemskiego życia. Jednak bardzo często już tu na ziemi Pan Bóg uchyla przed nami rąbka tej tajemnicy. To, czym jest niebo, moim zdaniem wspaniale pokazuje przypowieść o talentach. Nagrodzony sługa słyszy słowa: – Wejdź do radości swego Pana. A przecież w radości Pana można uczestniczyć już tu na ziemi, zawsze wtedy, kiedy się z Nim spotykamy. A więc i tu na ziemi możemy już nieraz jedną nogą być w niebie – zawsze wtedy, kiedy jesteśmy z Bogiem. Cieszmy się tym, że przed nami wspaniała perspektywa. Że to, co najpiękniejsze, co jest naszym spełnieniem, dopiero nas czeka.

A o tym, kim jest Jezus, jak Go poznawać, rozmawiają ksiądz Piotr i ksiądz Mateusz w kolejnym odcinku wędrówek po Katechizmie Kościoła Katolickiego, na który serdecznie zapraszam.

33 Niedziela Zwykła rok B

33 Niedziela Zwykła rok B

32 Niedziela Zwykła rok B (Mk 13, 24-32) Człowiek podejmuje różne działania, aby oszukać śmierć, od kriokonserwacji w Arizonie po zabiegi kosmetyczne. Kiedyś mówiono że żeby dobrze przeżyć życie mężczyzna powinien zbudować dom zasadzić drzewo i spłodzić syna - wtedy...

32 Niedziela zwykła rok B

32 Niedziela zwykła rok B

32 Niedziela Zwykła rok B (Mk 12, 41-44) Nad przepaściami życia wiszą mosty, którymi można przejść bezpiecznie - to mosty wiary. Na tych mostach wiary często spotykamy Wdowy. W Biblii wdowy są wspominane prawie 100 razy. Często są symbolem samotności, bezradności, a...

31 Niedziela Zwykła rok B

31 Niedziela Zwykła rok B

31 Niedziela Zwykła rok B (Mk 12, 28b-34) Czym jest miłość bez relacji? Jezus przestrzega nas, abyśmy nie zgubili Boga i bliźniego w labiryncie codziennych obowiązków. Są ludzie we wspólnocie Kościoła którzy przeżywają uniesienia i modlą się językami, a nie potrafią...

Postaw mi kawę na buycoffee.to