Mam dzisiaj dwie wiadomości: jedną złą, drugą dobrą. Od której zacząć? Od tej dobrej? – ks. Piotr podpowiada. Dobrze. Więc wzrasta liczba katolików na świecie. To jest dobra wiadomość. Najnowsze dane mówią, że liczba katolików wzrosła. Natomiast zła wiadomość dla Europy: Dotyczy to Afryki i Azji Południowo-Wschodniej. W Europie sytuacja jest zupełnie inna. Na szczęście nie ubyło katolików, ale też liczba nie wzrosła. Wiadomo, że Europa i Stany Zjednoczone to część świata, gdzie chrześcijaństwo jest w najgorszej sytuacji pod względem statystycznym. Co zrobić żeby temu zapobiec?
Moi kochani, dzisiaj Niedziela Świętej Rodziny. Rodzice – Maryja i Józef odnajdują Jezusa po trzech dniach w świątyni. Dlaczego szukaliście Mnie? Nie wiedzieliście, że powinienem być w sprawach Mojego Ojca? Żeby dziecko było w sprawach Ojca, w sprawach Bożych. Moi kochani, nie mamy możliwości zmienić sytuacji globalnie na świecie, nie odwrócimy Wisły kijem, ale możemy zrobić jedno: przekazać wiarę tym, którzy są w pobliżu: dzieciom, wnukom. Byłem w Świdnicy w kościele ewangelickim. Piękny zabytkowy kościół, z serii tych kościołów pokoju, drewniana, przepiękna świątynia, warto tam być, warto ją zwiedzić. I przewodnik powiedział taką ciekawą rzecz: tam są ławki, które były rezerwowane, czyli opłacane przez parafian ewangelickich. I te ławki były tak cenne, że rodzice przekazywali miejsce w tej ławce w spadku swoim dzieciom. Pytanie, czy w naszych parafiach moglibyśmy dzisiaj przekazać w spadku dzieciom i wnukom miejsce w ławce, będąc pewnymi, że to miejsce będzie przez nich zajęte. Dlaczego to jest tak ważne, żeby przekazać wiarę? Moi kochani, to jest najlepsze ubezpieczenie człowieka na całe życie. My nie jesteśmy w stanie zagwarantować, że człowiekowi nie powinie się noga w życiu, że nie zejdzie na złą drogę, że nie będzie miał kryzysu. Mało tego, jest to bardziej niż pewne, że kiedyś taki kryzys przyjdzie w życiu każdego człowieka. Możemy zrobić jedno: tak go zabezpieczyć, żeby było w dobrych rękach. Ojciec syna marnotrawnego był najlepszym ojcem. Nie udało się ustrzec syna przed zmarnowaniem połowy majątku i przed wylądowaniem w korycie świńskim, ale zwycięstwem ojca było, to że kiedy syn osiągnął dno, powstała myśl: A może wrócę do mojego ojca, mam tam miejsce powrotu, ojciec czeka. Ten ojciec przez całe lata tak wychował syna, żeby syn miał do czego wracać. Żeby dziecko jako dorosły człowiek, jako starszy człowiek, potem już starzec miało do czego wracać.
Jest taki kapitalny pamiętnik księdza i poety Jana Twardowskiego pod tytułem „Niecodziennik” i tam ksiądz Twardowski opisuje taką historię z czasów, kiedy był duszpasterzem w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie. Pisze, że pewnego razu pod chórem w kościele straszny tumult, huk, gwałt, coś się dzieje. Wychodzi, patrzy – kobieta z ulicy, wiadomo jaki zawód wykonywała, weszła do kościoła. Panie oburzone, ludzie wyszli z ławek, chcą ją wyrzucić z kościoła. Ksiądz Twardowski mówi: Obroniłem ją. Podszedłem i pytam, co się stało. Kobieta płakała. Wziął ją do zakrystii. Co się stało? – Dlaczego weszłaś do kościoła? Ludzie krzyczą: To ulicznica, pijaczka! Trzeba ją wyrzucić, wyrzucić! – Co się stało? – Proszę księdza, stałam na ulicy, obsypał mnie śnieg. Przypomniała mi się moja sukienka z I Komunii świętej i chciałam się wyspowiadać. Wspomnienie I Komunii świętej, białej sukienki. Niby tak nieważny szczegół, nie liczący się dodatek do I Komunii, ale ten mały szczegół, ta biel, doświadczenie czystości serca, przyjęcia Jezusa do serca przed wielu, wielu laty doprowadziło tę kobietę do zmiany życia. I to się powtarza. Ta prawidłowość się powtarza od czasów syna marnotrawnego, aż do naszych czasów. Jeśli chcemy dziecko zabezpieczyć, to dajmy mu doświadczenie wiary. Będzie miało do czego wracać. Dwunastoletni Jezus mówi swoim rodzicom: Muszę być w sprawach mojego Ojca. Żeby dziecko miało doświadczenie bycia w sprawach Ojca.
Bulwersuje mnie taka reklama w telewizji. Ktoś chce oglądnąć film na spokojnie, gdzieś po wiadomościach, a tu reklama: starsza pani, starszy pan, eleganccy ludzie, w takich stonowanych, eleganckich strojach – w kostiumie, w garniturze. – Chcemy przekazać to, co najlepsze naszym dzieciom, żeby nie zostawiać po naszej śmierci im kłopotu z nami, co z nami zrobić. Skorzystajcie z okazji ubezpieczenia, opłaty ubezpieczenia: złotówka miesięcznie, na pogrzeb. Tutaj nie trzeba nawet zaświadczenia o stanie zdrowia, nie trzeba mieć jakichś dodatkowych dokumentów, wystarczy opłacać. W każdym wieku można rozpocząć. Misję sobie: Mój Boże, do czego to doszło. Czy to jest największy problem, co będzie z moim pogrzebem? Moi kochani, największym staraniem, według mnie, a mówię to nie tylko jako ksiądz, ale jako ktoś, komu rzeczywiście zależy na przyszłości – największym problemem i zadaniem dla nas jest przekazać dzieciom wiarę, sens życia. Żeby to dziecko miało fundament, na którym może budować swoje życie. Jak to zrobić? Tego nie da się tego zadekretować, nie da się tego zrobić tylko w czasie świąt czy za pomocą jakichś akcji. To musi być naturalne.
Dziecko musi mieć przeżycie, doświadczenie czegoś, co kojarzy się z wiarą, czegoś dobrego, miłego, pachnącego, słodkiego. Dlaczego mówię o takich doznaniach zmysłowych? Moi kochani, kiedy byłem w Izraelu, mieliśmy okazję zapoznać się z edukacją młodych dzieci wyznania judaistycznego, młodych Żydów. I okazuje się, że chederze, w chederach – to jest taka szkoła dla dzieci, nawet trzyletnich, pięcioletnich, takie przedszkole dla najmłodszych dzieci, jak się dzieci zapoznaje z Biblią? Otóż są specjalne Biblie, gdzie stronice smaruje się miodem i dzieci mogą zlizać, lizać ten miód ze strony Biblii i przekonują się, że Biblia jest czymś słodkim, czymś dobrym. Bardzo mądre podejście.
Wczoraj, godzina 24.00, pani Lidia, którą serdecznie pozdrawiam, znana w całej Polsce jako promotorka różańca pompejańskiego, mama i babcia swoich wnuków podzieliła się radosnym doświadczeniem. Najpierw przychodzi piękne zdjęcie: ciasteczka w różnych kolorach. Zapachu nie czułem na fotografii, ale widziałem. Mówi: Wreszcie udało mi się ukończyć pieczenie ciastek. A potem drugie zdjęcie: mała dziewczynka i chłopczyk. Dziewczynka w dużej misie zarabia ciasto, chłopczyk dekoruje ciasteczka. – Pomagały mi w tym moje wnuki. Napisałem: Pani Lidio, gratuluję! Daje Pani dzieciom doświadczenie czegoś dobrego, pachnącego, słodkiego związanego z Bożym Narodzeniem, a wiem że w Pani domu nie tylko te zewnętrzne czynniki odgrywają wielką rolę, ale na pierwszym miejscu jest tam Jezus. Jeżeli dziecko skojarzy Święta, Boże Narodzenie z czymś dobrym, głębokim, słodkim, pachnącym korzeniami, cynamonem, to to doświadczenie będzie do końca życia. Będzie pamiętało święta jako spotkanie z Jezusem, który kojarzy się z czymś dobrym, z czymś konkretnym, namacalnym, zmysłowym. Jezus stał się człowiekiem i od tej pory wszystko ma sens: i ten zapach świąteczny, i atmosfera, i choinka. On jest w centrum, a ta cała oprawa ma głębokie znaczenie.
Moi kochani, od nas zależy, czy nasze dzieci i wnuki będą w sprawach Ojca. Dziś Niedziela Świętej Rodziny. Z całego serca życzę wszystkim rodzinom, rodzicom i dziadkom, aby dzieciom i wnukom przekazali żywą, głęboką wiarę i do tego dołączam swoją modlitwę. Szczęść Boże! Niech Jezus, najlepszy Nauczyciel i Wychowawca, który dziś w świątyni poucza starszych od siebie, nauczy nas, jak skutecznie przekazywać wiarę tym, na którym nam zależy. Moi kochani, taką pomocą w przekazie treści wiary tym, których kochamy, jest dzisiejszy podcast księdza Piotra i księdza Mateusza, który odpowiada na podstawowe pytania dotyczące Eucharystii. Na przykład: Dlaczego akurat chleb i wino, jak to jest, że w tych prostych znakach jest obecny Jezus Chrystus – Bóg i Człowiek. Posłuchajmy ich rozmowy.