2 Niedziela Adwentu rok A (Łk 10, 21-24)
Czy zdarzyło ci się, że nastawiasz 5 alarmów, żeby nie zaspać a i tak masz wrażenie, że przesypiasz coś ważnego w swoim życiu? W tym pytaniu kryje się prosta metafora współczesności: można przywyknąć do ignorowania sygnałów ostrzegawczych.
Ciekawą analogię daje ekologia lasu. Małe, naturalne pożary potrafią oczyszczać ściółkę i zapobiegać wielkim, niszczącym żywiołom. Gdy gasi się każdy najmniejszy ogień, narasta materiał, który przy jednym zapłonie tworzy “drabinę ogniową” prowadzącą aż po korony drzew. W życiu ludzi sygnał bólu lub dyskomfortu bywa podobnym małym pożarem – niewygodnym, ale ochronnym. Zlekceważony może przerodzić się w dramat. Wstrząsająca historia lekarza, który spóźnił się z pomocą, bo priorytetem była zapłata, pokazuje, jak daleko prowadzi przyzwolenie na codzienne drobne kompromisy.
W tym odcinku usłyszysz także mocne świadectwo Pawła, producenta „Władców much”: człowieka sukcesu, który miał wszystko, a przegrał prawie wszystko – alkohol, Xanax, rok w szpitalu, różaniec, którym nie umiał się modlić… i żonę, która nie odeszła, choć radzono jej inaczej. W miejscu największego upadku rodzi się jednak iskra nowego życia i pomysł na animację „Nie z tej ziemi”, która nie udaje, że świat jest cukrowy – tylko pokazuje, że łaska potrafi przeprowadzić przez ciemność.
Pamiętaj o tym nastawiając budzik
Zapraszam na szklankę dobrej rozmowy. Pewna studentka miała egzamin, najważniejszy egzamin w jej życiu. Przygotowała pięć budzików i wszystkie nastawiła, bo wiedziała, że może mieć trudności ze wstaniem. Budziki zadzwoniły bez zarzutu. Zadziałały, ale ona zaspała, a potem się tłumaczyła – zaspałam dlatego, bo nauczyłam się nie słuchać budzika. Wcześniej się jej zdarzało, że budzik dzwonił, a ona może machnęła ręką i dalej spała. Może włączyła drzemkę i przyzwyczaiła się do tego, że budzika się nie słucha. Nie zdążyła na ważny egzamin.
Dziś Jan Chrzciciel stosuje potężny budzik. Nie przebiera w słowach: Plemię żmijowe – kto was pouczył, jak uciec przed nadchodzącym ogniem?
Moi kochani, Echis coloratus to gatunek węża ze żmijowatych, który mieszkał, zamieszkiwał Palestynę czasów Jezusa. Kiedy wypalano ciernie i osty, by przygotować ziemię pod siew, dziesiątki tych węży czmychały – czmychały, uciekały z łąki, ale ukryły się gdzie indziej i dalej miały jad. Były to węże niesamowicie niebezpieczne. Ich ukąszenie było śmiertelne.
Uśpione sumienia
Moi kochani, dlaczego takie mocne słowa? Dzisiejszy świat chce w cudzysłowiu obronić człowieka przed takimi mocnymi określeniami – żeby nie mówić o grzechu, nie mówić o winie. To po to, aby uśpić sumienia. Moi kochani, w III Rzeszy w hitlerowskich Niemczech zarządzono specjalną politykę dotyczącą języka – Sprachregelung. Normy były takie, żeby uśpić ludzkie sumienia. I tak wprowadzono termin: „specjalne traktowanie”, co oznaczało wysyłanie ludzi do komór gazowych. Morderca nie nazywał się zabójcą, ale urzędnikiem wykonującym rozkazy. Holokaust nazwano „ostatecznym rozwiązaniem kwestii żydowskiej”. Ludzi upychanych do wagonów śmierci nazywano „ładunkiem”, a te pociągi „transportami”. Można było spokojnie przygotować ludzi do zbrodni na przemysłową skalę, tak, żeby nie obudzić ich sumień. I niestety ta polityka się sprawdziła. Jan Chrzciciel nie stosuje takiej polityki. Czasami pożar bywa pożyteczny.
Moi kochani, żmije uciekają przed ogniem, ale dalej pozostają żmijami. A to chodzi o to, żeby Boży ogień zmienił żmiję, by przestała kąsać, by przestała być jadowita. Chodzi o to, żeby człowiek zmienił swoje serce.
Pożary w lasach
Pożyteczny pożar? Czytałem takie opracowanie z tematyki leśniczej, leśnej. Otóż okazuje się, że dzisiejsza procedura gaszenia najmniejszych pożarów w lasach sprzyja olbrzymim pożarom na wielką skalę. Dlaczego? Najbardziej niebezpieczna jest ściółka – złamane gałęzie, zwalone drzewa. To wszystko jest beczką prochu. To jest ładunek wybuchowy. I kiedyś było tak, że taki samozapłon lasu na przykład, kiedy piorun uderzył w jakieś drzewo, sprawiał, że był mały pożar, ściółka się wypalała. Było to tak zwane porządkowanie podłoża i nie dochodziło do wielkich pożarów. Teraz reaguje się na najmniejsze pożary, żeby w zalążku je przerywać. Buduje się takie przecinki w lasach, żeby ogień się nie mógł przenosić.
I kiedy rzeczywiście jest pożar, zaczyna się właśnie od tej ściółki, która się nie spala w pożarach naturalnych, ona tam jest. Nagromadzony materiał tworzy drabinę ogniową, takie szczeble, po których ze ściółki ogień przesuwa się ku gałęziom niższych drzew, a potem opanowuje korony najwyższych drzew. I następuje tak zwany pożar wierzchołkowy. Palą się korony drzew. Przerzuty ognia mogą nawet iść na wiele kilometrów. Czyli takie małe, naturalne pożary od pioruna paradoksalnie ratowały las przed całkowitym zniszczeniem. I moi kochani, podobnie jest w życiu człowieka. Bardzo często taki Boży ogień, który sprawia może człowiekowi jakiś ból, jest ratunkiem, jest sygnałem ostrzegawczym.
Zgubiło go to że brał łapówki
Czas komunizmu doprowadził do uśpienia sumień. Trzeba było kombinować. Nieuczciwość była promowana. Państwo było państwem totalitarnym, nieuczciwym, niesprawiedliwym, więc można było nie płacić podatków. Niedawno był u nas ojciec Zygmunt, misjonarz w Gruzji i opowiadał, że Armenia była prawdopodobnie krajem, który przyjął jako pierwszy chrześcijaństwo,. Jeszcze przed Rzymem. Podobnie Gruzja jest od wieków krajem chrześcijańskim. Natomiast spustoszenie w sumieniach zrobił okres komunizmu. I podał przykład niesamowity, wstrząsający – lekarza, który żył w tej miejscowości i ludzie do dzisiaj ten przykład sobie podają z ust do ust. Otóż po upadku komunizmu służba zdrowia była płatna. Tam nie było ubezpieczeń i byli bardzo dobrzy lekarze, ale byli też lekarze zepsuci przez system. I do jednego z lekarzy przychodzi człowiek i mówi: Panie doktorze, trzeba tam iść, bo na ulicy leży chłopak, trzeba mu pomóc. Lekarz mówi: No dobrze, ale kto mi zapłaci? – No my nie możemy. – A dlaczego? – Bo my nie jesteśmy rodziną. Myśmy tylko tamtędy przechodzili. Trzeba mu pomóc. Lekarz rozmawia, dyskutuje. Może jednak znajdzie się ktoś, kto da mu to wynagrodzenie? Kiedy okazało się, że nie ma takiej osoby, w końcu zgodził się pójść na to miejsce wypadku. Podszedł do tego chłopaka leżącego na chodniku i przerażony lekarz stwierdza, że to jest jego syn. Nie wiedział, że tu chodzi o jego syna. Kiedy się nad nim pochylił, było już za późno. Chłopak nie żył.
Moi kochani, zobaczcie. Ta tragiczna sytuacja podobno została w sercach mieszkańców tej miejscowości. Do dzisiaj ją pamiętają. No, potężne ostrzeżenie. Pożar, który dokonał niesamowitego spustoszenia w życiu tego lekarza, w życiu całej rodziny. A gdyby wcześniej nie uśpił swojego sumienia, nie doszłoby do czegoś takiego. C.S. Lewis, autor słynnych „Opowieści z Narnii”, bardzo pięknie powiedział: Bóg szepcze do nas w naszych przyjemnościach. Przemawia w naszym sumieniu. Ale krzyczy w naszym bólu. Ból i cierpienie to jest megafon, przez który Bóg chce obudzić głuchy świat. Piękne stwierdzenie. I bardzo często właśnie ból i cierpienie, kiedy człowiek je przyjmie, potraktuje jako sygnał alarmowy, prowadzi do zmiany życia, do nawrócenia, do Boga.
Paweł Pewny – świadectwo
Moi kochani, ostatnio miałem okazję poznać Pawła Pewnego. Może znacie, może nie oglądaliście, ale znacie z telewizji czy z internetu taki serial animowany „Włatcy móch”. Paweł Pewny był producentem tego serialu. I w tamtym czasie był człowiekiem niesamowicie bogatym, mającym sukcesy. Jak mówił, gdy zamarzył o kupnie domu z jakimś stawem, po prostu szedł i kupował. Miał tyle pieniędzy, było go stać. I właśnie będąc u szczytu kariery, u szczytu sukcesów, zaczął sięgać po alkohol. Uzależnił się potężnie od alkoholu i co jeszcze gorsze uzależnił się od Xanaxu, leku uspokajającego, który można brać tylko w nagłych wypadkach, bo silnie uzależnia. Prawdopodobnie po 5, 6 razach już człowiek może być uzależniony. I trwał w uzależnieniu, jego życie popadło w ruinę. W końcu rok spędził na oddziale psychiatrycznym. Miał za sobą próby samobójcze. Mogło się to wszystko skończyć tragicznie. Ale uratowała go wiara.
W szpitalu na tym oddziale psychiatrycznym miał różaniec, na którym nie potrafił się modlić. Mówił, że paciorki różańca były czarne, a on tylko przekładał te paciorki, bo nie znał słów modlitwy i mówi: białe, czarne, białe, czarne – mając nadzieję, że skończy na białym paciorku, to znaczy, że będzie dobrze, że to wszystko dobrze się skończy. Jego żona, Barbara, chociaż jej radzono, że ma go zostawić, nie zostawiła go w cierpieniu. Właśnie dzięki Panu Bogu, dzięki łasce Bożej, jak powiedział: Jezus założył mi kamizelkę ratunkową, żonie, jej modlitwie, rozmowom, moi kochani, od 13 lat nie wziął do ust alkoholu i od 10 lat nie miał w ustach żadnego leku uspokajającego. Jest wolny, żyje w trzeźwości i chociaż mówi: Moja sytuacja materialna jest o wiele gorsza, jednak jestem teraz szczęśliwym człowiekiem. W jego życiu Pan Bóg posługiwał się różnymi osobami, na przykład mamą. Od dzieciństwa miał trudną sytuację. Nie miał dobrego ojca. Ojciec go zaniedbywał i mama, chcąc w jakiś sposób nadać koloru jego życiu, miała projektor do wyświetlania filmów. Wieszała w mieszkaniu prześcieradło i puszczała takie filmy, jakie znamy z dzieciństwa – to były takie slajdy, bajki i to był jedyny taki radosny, kolorowy element w jego życiu.
I moi kochani, to doświadczenie z dzieciństwa okazało się dla niego bardzo pożyteczne, bo odkrył sens w tworzeniu filmów animowanych i teraz będąc w szpitalu na tym oddziale nagle ma taką myśl, takie natchnienie, by tym razem nakręcić film oparty na wartościach. I bohaterem filmu, który przyszedł mu na myśl właśnie tam, na oddziale psychiatrycznym jest mały chłopczyk – Franek, dręczony przez złego ducha. Z pomocą Frankowi przychodzi Karol, czyli Jan Paweł II, który za każdym razem, w każdym odcinku tego filmu przyprowadza jednego ze świętych. I moi kochani, owocem tego trudnego okresu w jego życiu, w myśl słów z Listu do Rzymian, że Pan Bóg z tymi, którzy Go miłują, współdziała we wszystkim dla ich dobra, jest film animowany. Składa się z dwóch części. Razem 26 odcinków: „Nie z tej ziemi”.
Moi drodzy, ja ten film oglądnąłem dosłownie przez dwa wieczory. Jeden sezon w jeden wieczór, drugi w drugi wieczór. Po prostu niesamowicie wciąga. Widać, że problemy w tym filmie animowanym, który jest nie tylko dla dzieci, ale także dla młodzieży i jak mój przykład na to wskazuje, także dla dorosłych, bohater przeżywa realne problemy i myślę, że przeżycia Pawła, który wpadł na pomysł tego filmu, sprawiają, że to nie jest film cukierkowaty. To nie jest taki film o świętych, gdzie oglądamy i się nudzimy, tylko jest to rewelacyjny, wciągający film. Chociaż odcinki są bardzo krótkie, ale treść bardzo głęboka. Jestem pod wrażeniem tego filmu i myślę, że warto, żeby dzieci, nie tylko dzieci, ale także dorośli – ten film obejrzeli. Historia pana Pawła Pewnego jest właśnie dowodem na to, że bardzo często jakiś pożar w życiu dopuszczony przez Pana Boga może okazać się pożyteczny. Paweł nie uciekł przed tym Bożym pożarem, tylko znalazł się w jego centrum i zmienił swoje serce. Moi kochani, dzisiaj św. Jan Chrzciciel do tego samego zachęca każdego z nas.
Nie uciekaj od trudów – Ignacy Loyola
Ta sytuacja skojarzyła mi się z filmem o świętym Ignacym Loyoli. Święty Ignacy nawiązuje do wydarzenia po wojnie, kiedy był ciężko ranny. Noga się zrosła, ale zrosła się w zły sposób, zrosła się fatalnie i dlatego poprosił, żeby ją na nowo złamano. Żeby naprawić ten błąd. Ignacy mówi tak: Pewnego razu prosiłem człowieka, aby złamał mi nogę, by mogła zrosnąć się na nowo. Z tego samego powodu poprosiłem Boga, aby złamał mi ducha. Ale na szczęście Bóg jest o wiele lepszym chirurgiem niż człowiek. Kiedyś czytałem taką historię o dwóch żołnierzach. Zostali ranni na froncie w czasie walki odłamkiem pocisku. No i poszli do lekarza w szpitalu polowym. Musieli przede wszystkim wyjąć te odłamki, żeby nie doszło do gangreny. Jeden czeka w poczekalni, drugi przeżywa zabieg i ten siedzący w poczekalni, oczekujący na zabieg słyszy straszne krzyki. Ten żołnierz drze się w niebogłosy, który jest w rękach lekarza, ale wychodzi z taką ulgą: No, mam już to za sobą. Zmieniają się. I wchodzi drugi żołnierz. I ten słyszy, że ten jego kolega znosi to całkiem spokojnie. .Nie słychać żadnych krzyków i kiedy wychodzi, mówi: Jak to tak zniosłeś? Przecież ja przeżywałem niesamowity ból. To było coś strasznego. A on mówi: Wiesz co, miałem lekko zadraśniętą drugą nogę. Na razie jeszcze nie miałem siły, słysząc jak ty krzyczysz, pokazać tej rany, gdzie mam odłamek. Bałem się zabiegu. Oczywiście wiadomo czym to się może skończyć.
I moi kochani, nie uciekajmy przed nawet nieraz trudną sytuacją, kiedy człowiek przeżywa takie Boże cierpienie. Bo z tej konfrontacji, ze swoją grzesznością, ze swoją słabością, do której wzywa nas Jan Chrzciciel, rodzi się prawdziwa radość. Ta radość, która się wpisuje w radosny czas adwentowego oczekiwania. Nie uczmy się nie słuchać budzików. Niech Bóg nam błogosławi na dobre, twórcze przeżycie tego Adwentu. Pan z wami. Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty.
A w gronie patronów na Patronite witamy pana Arkadiusza i panią Ewę. Z całego serca dziękujemy za tak niesamowicie życzliwe przyjęcie naszej książki. Może być wspaniałym prezentem na Święta. W opisie filmu możecie przeczytać, jak ją zdobyć, a także jak zakupić film „Nie z tej ziemi”, o którym dzisiaj mówiłem. Świetnym prezentem może być również nasza szklanka czy zegar. Jeśli myślicie o takim prezencie, proszę nie czekajcie na ostatnią chwilę, bo musimy to spakować i wysłać, żeby listonosz nie musiał wchodzić przez komin.
Dziękuję za Wasze komentarze, za wszystkie subskrypcje, za wsparcie poprzez Patronite, bajkę czy przycisk „Wesprzyj”. Dzięki temu możemy sobie pozwolić na opłacenie reklam naszych filmów. Jeśli podoba Ci się taki sposób głoszenia Ewangelii, zerknij na inne nasze produkcje.
🟢 👨🍳👉 Zerknij na nasze filmy kulinarne 🍰 PRZEPIS NA SZYBKIE CIASTO
1. czytanie (Iz 11, 1-10)
Na Chrystusie spocznie Duch Pański
Czytanie z Księgi proroka Izajasza
Wyrośnie różdżka z pnia Jessego, wypuści odrośl z jego korzeni. I spocznie na niej duch Pański, duch mądrości i rozumu, duch rady i męstwa, duch wiedzy i bojaźni Pańskiej.
Upodoba sobie w bojaźni Pańskiej. Nie będzie sądził z pozorów ani wyrokował według pogłosek; raczej rozsądzi biednych sprawiedliwie i pokornym w kraju wyda słuszny wyrok. Rózgą swoich ust uderzy gwałtownika, tchnieniem swoich warg uśmierci bezbożnego. Sprawiedliwość będzie mu pasem na biodrach, a wierność przepasaniem lędźwi.
Wtedy wilk zamieszka wraz z barankiem, pantera z koźlęciem razem leżeć będą, cielę i lew paść się będą pospołu i mały chłopiec będzie je poganiał. Krowa i niedźwiedzica przestawać będą z sobą przyjaźnie, młode ich razem będą legały. Lew też jak wół będzie jadał słomę. Niemowlę igrać będzie na gnieździe kobry, dziecko włoży swą rękę do kryjówki żmii. Zła czynić nie będą ani działać na zgubę po całej świętej mej górze, bo kraj się napełni znajomością Pana, na kształt wód, które przepełniają morze.
Owego dnia to się stanie: Korzeń Jessego stać będzie na znak dla narodów. do niego ludy przyjdą po radę, i sławne będzie miejsce jego spoczynku.
Psalm (Ps 72 (71), 1b-2. 7-8. 12-13. 17 (R.: por. 7))
Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie
Boże, przekaż Twój sąd królowi, *
a Twoją sprawiedliwość synowi królewskiemu.
aby Twoim ludem rządził sprawiedliwie *
i ubogimi według prawa.
Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie
Za dni jego zakwitnie sprawiedliwość *
i wielki pokój, zanim księżyc zgaśnie.
Będzie panował od morza do morza, *
od Rzeki aż po krańce ziemi.
Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie
Wyzwoli bowiem biedaka, który go wzywa, *
i ubogiego, który nie ma opieki.
Zmiłuje się nad biednym i ubogim, *
nędzarza ocali od śmierci.
Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie
Niech jego imię trwa na wieki, *
jak długo świeci słońce, niech trwa jego imię.
Niech jego imieniem wzajemnie się błogosławią, *
niech wszystkie narody życzą mu szczęścia.
Pokój zakwitnie, kiedy Pan przybędzie
Aklamacja
Alleluja, alleluja, alleluja
Oto nasz Pan przyjdzie z mocą
i oświeci oczy sług swoich.
Alleluja, alleluja, alleluja
Ewangelia (Łk 10, 21-24)
Jezus rozradował się w Duchu Świętym
Słowa Ewangelii według świętego Łukasza
Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: «Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie.
Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić».
Potem zwrócił się do samych uczniów i rzekł: «Szczęśliwe oczy, które widzą to, co wy widzicie. Bo powiadam wam: Wielu proroków i królów pragnęło ujrzeć to, co wy widzicie, a nie ujrzeli, i usłyszeć, co słyszycie, a nie usłyszeli».
Czytania Liturgiczne pochodzą z Lekcjonarza wydanego przez: Wydawnictwo Pallottinum






