32 Niedziela Zwykła rok C (J 2, 13-22)
Są takie dni, kiedy masz wrażenie, że wszystko się rozpada. Relacje, plany, spokój — wszystko wymyka się z rąk. Ale może to właśnie wtedy Bóg robi w Tobie przestrzeń na coś większego?
W Ewangelii scena oczyszczenia świątyni bywa interpretowana jako symbol porządkowania spraw wewnętrznych. W tej perspektywie „bicz wydarzeń” – kryzysy, trudności, rozczarowania – potrafi wywrócić nasze przyzwyczajenia, aby zrobić miejsce czemuś prawdziwie ważnemu. Takie ujęcie nie zachęca do cierpiętnictwa, lecz do odczytywania znaczeń ukrytych w doświadczeniach, które na pierwszy rzut oka wydają się chaosem. Porządek, który przychodzi po wstrząsie, bywa trwalszy niż ten, który obowiązywał wcześniej.
Ilustracją tego mechanizmu jest biografia Małgorzaty z Kortony. Jej życie – długo pełne nieuporządkowania i zależności – odmienił dramatyczny wstrząs, gdy odkryła ciało zamordowanego partnera. Ten moment stał się początkiem głębokiej przemiany, a później konsekwentnej, społecznie użytecznej drogi: opieki nad chorymi i sierotami.
Z kolei historia Bartola Longo pokazuje, jak radykalny zwrot bywa możliwy nawet po bardzo ciemnych wyborach. Prawnik z Neapolu, zafascynowany antyreligijnymi ideami i okultyzmem, przeszedł przez okres lęków i obsesji, by ostatecznie obrać kierunek, który przyniósł trwałe, społeczne efekty: rozwój Pompejów, budowę bazyliki, inicjatywy charytatywne oraz szeroką popularyzację modlitwy różańcowej i nowenny pompejańskiej. W jego biografii uderza związek między przemianą wewnętrzną a konkretnym dobrem dla innych – znak, że odbudowa po kryzysie ma realny wpływ na wspólnotę.
Czasem Bóg burzy coś w naszym życiu byśmy zobaczyli nowe horyzonty
Zapraszam na szklankę dobrej rozmowy. Rolnik miał starą stodołę. Pewnego razu zerwała się straszna burza, wichura, zawierucha. Zaczął padać grad. Zrozpaczony rolnik widzi, jak wichura przewróciła jego stodołę i rozbiła ją w drobny mak. Wyszedł z płaczem z domu, bo stracił część dobytku. Co teraz zrobi bez stodoły? Stanął i nagle jego serce jakby się zatrzymało. Zobaczył widok zapierający dech w piersiach. Ukazała się przepiękna dolina, której nigdy nie widział, bo ten widok zasłaniała mu stodoła. W jego sercu pojawiła się niesamowita radość. Stracił stodołę, ale zobaczył nowe horyzonty.
Czasami Pan Bóg musi coś zburzyć w naszym życiu, żebyśmy zobaczyli nowe horyzonty.
I moi kochani, to dzieje się w dzisiejszej Ewangelii. Jezus biczem ze sznurków wywraca stoły, rozsypuje monety, wypędza zwierzęta ze świątyni. W oczach faryzeuszów jest to skandalem. Święty Paweł dzisiaj mówi, że to my jesteśmy świątynią Ducha Świętego. A więc Pan Jezus może także oczyścić naszą świątynię. Często robi to w postaci bicza wydarzeń życiowych. Za pomocą cierpień, krzyży, które spotykają nas w życiu, chce oczyścić świątynię naszego życia.
Najpiękniejsza Święta – św. Małgorzata z Kortony
Jest taka święta, która na obrazach bardzo często pokazywana jest z psem. Jest to święta Małgorzata z Kortony. Skąd ten pies? Dlaczego na jej obrazkach, obrazach widzimy psa? Otóż historia jest bardzo ciekawa. Gdybyśmy mieli się zastanowić, która ze świętych była najpiękniejsza, najładniejsza, to prawdopodobnie po Matce Bożej jest to właśnie święta Małgorzata z Kortony. Od 17 roku życia niestety posługiwała się swoim pięknem, aby przeżyć, aby przetrwać. Pewnego razu spotkała bardzo bogatego hrabiego, Arseniusza, właściciela majątku w Montepulciano. Wpadła mu w oko. Ona również się w nim zakochała i wziął ją do siebie, do domu. Miała wtedy 17 lat. Przez 9 lat żyła z nim w grzechu, bez małżeństwa. Prowadzili rozwiązłe, lubieżne życie. Pojawiło się dziecko. I teraz, w tym momencie pojawi się ten pies z obrazów. Otóż pewnego razu Arseniusz wyjechał na dwa dni, opuścił dom i za jakiś czas wrócił do domu jego pies. Zaczął szczekać pod oknem. Kiedy Małgorzata wyszła, pies zaczął ją ciągnąć za spódnicę, prowadząc w jakimś kierunku. Doszli do lasu i tam pod kopą gałęzi, traw znalazła ciało męża. Arseniusz został zamordowany przez bandytów. Mogła zostać panią całej posiadłości, ale nie mieli ślubu. Nagle zrozumiała kruchość ludzkiego życia. Pies pokazał jej, do czego to wszystko prowadzi. Wyobraźcie sobie, że Małgorzata wraca do domu. Przeżywa głębokie nawrócenie, ale jej ojciec, który ją kochał, miał już drugą żonę. I kiedy ona w porywie serca chciała przed całym kościołem w swojej miejscowości wyznać swój grzech, on zaczął się wstydzić i wyrzucił ją z domu. Tak trafiła do Kortony. Tam została tercjarką franciszkańską i do końca życia prowadziła święte życie. Opiekowała się chorymi sierotami, Zmarła w wieku 50 lat. I moi kochani, chciała nawet zrobić coś takiego, przed czym powstrzymał ją jej spowiednik. Chciała się zeszpecić, żeby jej ciało nie stało się powodem do grzechu. Na szczęście mądry spowiednik temu zapobiegł i do końca życia pozostała najpiękniejszą świętą. Moi drodzy, popatrzmy – musiało się coś w jej życiu zawalić. Musiała przeżyć wstrząs, żeby zacząć życie na nowo.
Mądrość usłyszana w pociągu
Jest taka książka pod tytułem „Był dom”. Sam tytuł jest bardzo intrygujący. Napisała ją Anna Szatkowska, córka naszej znanej pisarki historycznej Zofii Kossak. Tam jest taki szczegół w tej książce, można go nie zauważyć, ale warto się nad nim zatrzymać. Otóż Zofia Kossak razem z tą córką Anną, z bliskimi po upadku powstania warszawskiego jadą z Milanówka do Częstochowy, gdzie chcą zamieszkać. Są zrozpaczone. Świat się im rozsypał. Wszystko straciły. Wojna. Nie wiedzą, co ich czeka. I w pewnym momencie są świadkami rozmowy. W tym samym przedziale, w wagonie kolejowym jedzie mama z dziećmi. I mama mówi tym dzieciom tak: Widzicie, nasze życie jest całkowicie zburzone. Straciliśmy wszystko. Rozpoczynamy jakby na nowo naszą egzystencję. Ale możemy od tej pory rozpocząć całkiem nowe, może nawet lepsze życie niż to, które mieliśmy do tej pory. I ta zasłyszana rozmowa albo jej fragment przywraca w sercu Anny i jej matki znowu chęć do życia i nadzieję. Wszystko się zmieniło. Nieraz, chociaż podsłuchiwanie jest złe, warto coś podsłuchać. Moi kochani, właśnie nowa szansa. Jezus musi zburzyć status quo w świątyni, żeby pokazać, że to jest dom Jego Ojca. Że to nie jest miejsce handlu, że to jest miejsce spotkania z Bogiem. Żeby ci ludzie to zrozumieli i w naszym życiu musi nieraz coś zburzyć.
Cuda Bartolo Longo – Nowenna Pompejańska
Moi kochani, niedawno, 19 października, byliśmy świadkami niesamowitych kanonizacji. Wśród wyniesionych na ołtarze przez Ojca Świętego Leona XIV znalazł się Bartłomiej Longo. Historia niesamowita. Moi kochani, urodził się w 1841 roku. Syn lekarza. Ma przed sobą całe życie. Studia prawnicze w Neapolu, na które stać było tylko nielicznych. Ale na tych studiach, w czasie których zostaje adwokatem, poznaje profesorów, którzy już wtedy zaczęli walczyć z Bogiem. Byli zachłyśnięci nowymi ideologiami, oczerniali Kościół, proponowali studentom antykatolickie lektury. I pod wpływem tych lektur Bartłomiej traci wiarę. Mówi: Znienawidziłem księży, mnichów i papieża. Jakby tego jeszcze było mało, zachłystuje się ideologią, teorią okultystyczną. Profesorowie są zwolennikami spirytyzmu. I wstępuje do sekty satanistycznej. A ponieważ jest zdolny, ma przed sobą wielkie perspektywy, antybiskup tej sekty, mianuje go kapłanem szatana. I to prowadzi go na skraj choroby psychicznej. Wpada w obsesję. Zaczynają napastować go czarne myśli, lęki. Nie wie, co robić. Przyjaciel rodziny, profesor Vincenzo Pepe zapoznaje go z ojcem Albertem, dominikaninem. I ten mówi: Słuchaj, musisz się ratować, bo nie wytrzymasz. Albo znajdziesz się w szpitalu psychiatrycznym i na skraju potępienia, bo do tego prowadzi twoje życie, albo coś zrozumiesz. Ojciec Albert roztacza nad nim opiekę i następuje powolne nawracanie się Bartłomieja. Pewnego razu w sprawach rodzinnych odwiedził Pompeje. Było to wtedy miasto bardzo zaniedbane, zamieszkiwane przez biednych. Wszyscy wiedzieli, że tam są ruiny starożytnych Pompejów, które są przykryte lawą Wezuwiusza, ale nikogo nie było stać na to, żeby to odkryć, żeby tam jeździć, żeby z tego zrobić jakieś muzeum.
I moi kochani, tam w Pompejach, na polanie pod lasem, nagle dopada go rozpacz. Mówi: Co z tego, że się nawróciłem, jak szatan ma mnie dalej w swoich szponach. Jestem niewolnikiem szatana, a on czeka na mnie w piekle. A druga myśl była zupełnie przeciwna. Przypomniał sobie słowa tego ojca Alberta, dominikanina, który mu powiedział kiedyś: Matka Boża mówi: Ten, kto głosi różaniec, jest ocalony. Kto propaguje różaniec, będzie ocalony. I wpada mu do głowy szalona myśl: Będę propagował różaniec. I moi kochani, była to Boża myśl. Zrodziło się całkiem nowe dzieło. Z tej obsesji, a nawet myśli samobójczych, które go dopadły wtedy w Pompejach, bo chciał rozstać się ze swoim życiem, staje się apostołem różańca. Przyjmuje imię brat Rosario – brat Różaniec. Doprowadza do rozkwitu Pompejów. Powstaje tam wspaniała bazylika. Każdorazowym proboszczem tej bazyliki formalnie jest każdorazowy Ojciec Święty, ponieważ Bartłomiej zaprzyjaźnił się z Leonem XIII. Wyobraźcie sobie: już dzięki Bartolo Longo październik jest miesiącem różańca.
Ojciec Święty Jan Paweł II wprowadza tajemnicę światła, zainspirowany myślą świętego Bartłomieja Longo i nazywa te tajemnice tak, jak on je nazwał w swoich pismach. List o różańcu papież Jan Paweł II kończy supliką Bartłomieja Longo. I moi kochani, jeszcze jedna rzecz, o której musimy pamiętać – ja na to zwróciłem uwagę jeśli chodzi o list o różańcu – żadnego dokumentu, żadnej encykliki, adhortacji, listu. Ojciec Święty Jan Paweł II nie zakończył takimi słowami jak listu o różańcu „Rosarium Virginis Mariae”. A są to następujące słowa: Oby ten mój apel nie popadł w zapomnienie, nie wysłuchany! Skąd bierze się to ostrzeżenie świętego Jana Pawła II?
Moi kochani, może tym biczem ze sznurków, którym Pan Bóg chce oczyścić nasze życie, jest różaniec? Na to by wskazywała historia Bartłomieja Longo. I zauważcie – potwierdzeniem, że coś pochodzi od Pana Boga zawsze jest połączenie miłości bliźniego z miłością Boga. Bartłomiej Longo zakładał szpitale, sierocińce, zwłaszcza dla dzieci więźniów. Otaczał wsparciem i modlitwą rodziców, którzy z jakiś przyczyn znaleźli się w więzieniu, ale opiekował się ich dziećmi. I jeśli kojarzycie nazwę: Nowenna Pompejańska” z Pompejami i ze św. Bartłomiejem, to macie rację. Właśnie on otrzymał natchnienie, by modlić się przez 54 dni, najpierw prosząc, potem dziękując Matce Bożej w Nowennę Pompejańskiej. Tak się składa, że nasza diecezja z pewnego względu jest polską stolicą, można powiedzieć, Nowenny Pompejańskiej, bo żyje w niej pani Lidia Wajdzik, którą z całego serca pragnę pozdrowić – Apostołka Nowenny Pompejańskiej. Ten, kto czyta czasopismo „Królowa Różańca Świętego” bardzo często mógł zobaczyć jej artykuł. Panią Lidię pozdrawiamy, życzymy jej dużo zdrowia i łączymy się z nią w modlitwie różańcowej.
Jak wyjść z kłótni?
Moi kochani, popatrzmy takie szczegóły w życiu… Czy nie zdarzyło wam się z kimś pokłócić? Było trudno. Nieraz trwało to kilka dni, ale potem, kiedy następowała zgoda, pojednanie, wychodziło z tego jakieś dobro? Pan Bóg, kiedy Go dopuścimy do działania, potrafi posłużyć się bolesnymi wydarzeniami naszego życia, które stają się takim biczem ze sznurków porządkującym pewne rzeczy w życiu. Potem dopiero widzimy, co człowiek mógł stracić. Bardzo często to się dzieje w małżeństwie, kiedy po przejściu właśnie przez takie ciche dni mąż mówi do żony, żona do męża: Słuchaj, oby to więcej nie nastąpiło. Cieszmy się teraz sobą i czują i widzą coś, czego wcześniej nie widzieli. Także w życiu duchownych, którzy przeszli przez kryzysy, którzy z Bożą pomocą pokonali w swoim życiu dni kryzysu, ta miłość do kapłaństwa, do życia zakonnego staje się potem niesamowita. I jeszcze jedno – nie bójmy się tego, że jeżeli Pan Bóg coś zburzy w naszym życiu, będziemy długo trwali w takim zawieszeniu i degrengoladzie, kiedy te stoły naszego życia będą powywracane, pieniądze rozsypane, a zwierzęta zła wyrzucone na zewnątrz. To nie będzie trwało długo. Jezus mówiąc o świątyni swego ciała, ku zgorszeniu Żydów, mówi tak: Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo, mówiąc o swoim zmartwychwstaniu. I to samo mówi: Nie martw się, nawet jeśli coś zburzę w twoim życiu, potrafię w trzy dni to wznieść na nowo. To nie będzie trwało długo. Przejdziesz przez gorzką historię, przejdziesz przez gorzkie wydarzenia, może przez krzyż, ale Ja jestem w stanie w ciągu bardzo krótkiego czasu wszystko w twoim życiu odbudować.
Jezu, weź bicz ze sznurków i oczyść moje życie. I przepraszam, że to powiem. Pomodlę się za was. Życzę Wam wszystkiego najlepszego. Ale powiem dzisiaj tak: Panie Jezu, weź bicz ze sznurków i wejdź z tym biczem w życie naszych słuchaczy, aby jeszcze bardziej ich zjednoczyć z Tobą. Pan z wami. Niech was błogosławi Bóg Wszechmogący: Ojciec i Syn, i Duch Święty.
A wśród naszych nowych patronów na Patronite witamy tym razem trzech panów. Ostatnio były panie, a teraz dziękujemy i witamy pana Wojciecha, pana Kazimierza i pana Jacka. Dziękujemy za każdą formę wsparcia. Zachęcamy do wspierania nas na Patronite, na przycisku „Wesprzyj” na „Buy coffee”, bo dzięki temu stać nas na opłacenie reklam i możemy dotrzeć do większej liczby słuchaczy. I prosimy też o subskrypcję. Jeżeli ktoś jeszcze tego nie zrobił, to prosimy, by zasubskrybował nasz kanał.
🟢 👨🍳👉 Zerknij na nasze filmy kulinarne 🍰 PRZEPIS NA SZYBKIE CIASTO
Podcast @Dopowiedzenia
Witamy po wakacjach i zapraszamy do kolejnych odcinków dopowiedzeń. Dziś wraz z papieżem Franciszkiem kilka ważnych pytań dla jakości naszego życia.
Zapraszamy na @Dopowiedzenia
Liturgia nie jest sztywna, przynajmniej według katechizmu. Liturgia jest żywa, wypełniona działaniem Boga. Gdzie ma swoje korzenie, dlaczego jest taka ważna dla naszego życia? I co to znaczy że możemy mieć sakramentalny wymiar życia? Przed nami ciekawa podróż w świat liturgii. Jaka jest prawdziwa liturgia? co to jest liturgia? na takie pytania postaramy się odpowiedzieć. Zapraszamy do wspólnego odkrywania Katechizmu Kocioła Katolickiego. [KKK 1065 – 1112]
Spotkanie rodzi myślenie. Spotykamy się, by rozmawiać na ważne dla nas tematy. Odkrywamy i badamy tajemnice katechizmu. Myślimy, że dla Ciebie również staną się ważne. Prowadzimy rozmowy w oparciu o Katechizm Kościoła Katolickiego.
Zapraszamy! Dołącz do nas! Ks. Mateusz Kierczak, Ks. Piotr Góra
#dopowiedzenia #katechizm #diecezjabielskożywiecka 👍
🙏 Polecamy też kanał @bp Roman Pindel i spotkania poświęcone Biblii 🙂
1. czytanie (Ez 47, 1-2. 8-9. 12)
Woda wypływająca ze świątyni niesie życie
Czytanie z Księgi proroka Ezechiela
Podczas widzenia otrzymanego od Pana zaprowadził mnie anioł z powrotem przed wejście do świątyni, a oto wypływała woda spod progu świątyni w kierunku wschodnim, ponieważ przednia strona świątyni była zwrócona ku wschodowi; a woda płynęła spod prawej strony świątyni na południe od ołtarza. I wyprowadził mnie przez bramę północną, i poza murami powiódł mnie do bramy zewnętrznej, zwróconej ku wschodowi. A oto woda wypływała spod prawej ściany świątyni, na południe od ołtarza.
Anioł rzekł do mnie: «Woda ta płynie na obszar wschodni, wzdłuż stepów, i rozlewa się w wodach słonych, a wtedy wody stają się zdrowe. Wszystkie też istoty żyjące, od których tam się roi, dokądkolwiek potok wpłynie, pozostają przy życiu: będzie tam też niezliczona ilość ryb, bo dokądkolwiek dotrą te wody, wszystko będzie uzdrowione.
A nad brzegami potoku mają rosnąć po obu stronach różnego rodzaju drzewa owocowe, których liście nie więdną, których owoce się nie wyczerpują; każdego miesiąca będą rodzić nowe, ponieważ woda dla nich przychodzi z przybytku. Ich owoce będą służyć za pokarm, a ich liście za lekarstwo».
Psalm (Ps 46 (45), 2-3. 5-6. 8-9 (R.: por. 6))
Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła
Bóg jest dla nas ucieczką i siłą, *
najpewniejszą pomocą w trudnościach.
Przeto nie będziemy się bali, choćby zatrzęsła się ziemia *
i góry zapadły w otchłań morza.
Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła
Nurty rzeki rozweselają miasto Boże, *
najświętszy przybytek Najwyższego.
Bóg w nim przebywa, a ono się nie zachwieje, *
Bóg je wspomoże o świcie.
Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła
Pan Zastępów jest z nami, *
Bóg Jakuba jest naszą obroną.
Przyjdźcie, zobaczcie dzieła Pana, *
zdumiewające czyny, których dokonał na ziemi.
Bóg jest we wnętrzu swojego Kościoła
2. czytanie (1 Kor 3, 9b-11. 16-17)
Jesteście świątynią Boga
Czytanie z Pierwszego Listu Świętego Pawła Apostoła do Koryntian
Bracia:
Wy jesteście Bożą budowlą. Według danej mi łaski Bożej, jako roztropny budowniczy, położyłem fundament, ktoś inny zaś wznosi budynek. Niech każdy jednak baczy na to, jak buduje. Fundamentu bowiem nikt nie może położyć innego, jak ten, który jest położony, a którym jest Jezus Chrystus.
Czyż nie wiecie, żeście świątynią Boga i że Duch Boży mieszka w was? Jeżeli ktoś zniszczy świątynię Boga, tego zniszczy Bóg. Świątynia Boga jest święta, a wy nią jesteście.
Aklamacja (Por. 2 Krn 7, 16)
Alleluja, alleluja, alleluja
Wybrałem i uświęciłem tę świątynię,
aby moja obecność trwała tam na wieki.
Alleluja, alleluja, alleluja
Ewangelia (J 2, 13-22)
Jezus mówił o świątyni swego ciała
Słowa Ewangelii według Świętego Jana
Zbliżała się pora Paschy żydowskiej i Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: «Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie».
W odpowiedzi zaś na to Żydzi rzekli do Niego: «Jakim znakiem wykażesz się wobec nas, skoro takie rzeczy czynisz?» Jezus dał im taką odpowiedź: «Zburzcie tę świątynię, a Ja w trzy dni wzniosę ją na nowo».
Powiedzieli do Niego Żydzi: «Czterdzieści sześć lat budowano tę świątynię, a Ty ją wzniesiesz w przeciągu trzech dni?»
On zaś mówił o świątyni swego ciała. Gdy zmartwychwstał, przypomnieli sobie uczniowie Jego, że to powiedział, i uwierzyli Pismu i słowu, które wyrzekł Jezus.
Czytania Liturgiczne pochodzą z Lekcjonarza wydanego przez: Wydawnictwo Pallottinum






