VIII Niedziela zwykła rok C
Zapraszamy na rozważanie na 8 Niedzielę Zwykłą. doskonałe przysłowie Jezusa o drzazdze i belce? Jaki jest przepis by stać się człowiekiem miłosierdzia jak bohater powieści „Nędznicy”?? Zapraszam na rozważanie 8 Niedziela Zwykła
Przysłowie Jezusa
Genialne jest to przysłowie Jezusa z dzisiejszej Ewangelii o człowieku, który widzi małą drzazgę, ułamek drewna w oku bliźniego, a nie potrafi zobaczyć, że z jego oka wystaje bela. Nie dało się tego bardziej dosadnie i bardziej obrazowo ująć. Jaki mechanizm stoi za tym, że człowiek nieraz jest skłonny piętnować zło u bliźniego, a nie widzi go u siebie?
Moi drodzy, ktoś powiedział bardzo słusznie: Człowiek, który nie pracuje nad sobą, nie doświadcza tej orki, tego trudu pracy nad sobą samym, jest bardzo skłonny i bardzo łatwo ocenia innych, jest skłonny do negatywnego, krytycznego oceniania bliźnich. Człowiek, który czuje, że praca nad sobą nieraz idzie jak po grudzie, że to jest wielki trud, zmaga się z samym sobą, będzie bardzo wyrozumiały wobec bliźniego.
Mamy różne pseudonimy, które jako poeta i pisarz przyjmował papież Jan Paweł II – Karol Wojtyła: „Jasień”, „Jawień”, ale w pewnym momencie przybrał pseudonim „Stanisław A. Gruda”. Czytałem kiedyś wypowiedź jednego z krytyków literatury, że to był okres w życiu tego twórcy, przyszłego papieża, kiedy „szło mu jak po grudzie” i to się odbiło w jego wierszach. Człowiek, który widzi że praca nad sobą przychodzi z trudnością, nieraz idzie jak po grudzie, żeby pracować nad swoimi słabościami, nad swoimi ułomnościami – wobec bliźniego potrafi okazać wielkie serce i być wyrozumiałym dla jego słabości. Jest jeszcze jedna rzecz – człowiek, który doświadczył swego upadku i miłosierdzia Pana Boga, staje się człowiekiem miłosierdzia.
Człowiek miłosierdzia – Nędznicy
Jest taka przepiękna powieść należąca do pereł literatury światowej – „Nędznicy” Wiktora Hugo, nazwana już nieraz powieścią o Bożym Miłosierdziu. Jean Vanljean na skutek różnych obrotów akcji w jego życiu, nagle ląduje na ulicy w Paryżu, staje się takim paryskim rzezimieszkiem, naciągaczem – temu coś ukradnie, od tego coś wyżebrze i pewnego wieczoru puka do drzwi domu biskupa Myriel. Biskup Myriel słynie z wielkiej, naiwnej wręcz dobroci. Siostry, które prowadzą jego dom, nieraz doświadczyły, że ich gospodarz dał się nabrać.
Jean Vanljean prosi o posiłek, o coś do jedzenia. Biskup nie tylko proponuje mu kolację i to jeszcze daje mu miejsce przy swoim stole, ale proponuje nocleg. Gospodynie łapią się za głowę, bo czują co się święci. I nie pomyliły się. Bo kiedy rano domownicy się budzą, zauważają nie tylko brak tego kłopotliwego przybysza, ale również brak zastawy stołowej z czystego srebra – talerzy, sztućców. Trudno, będą musiały pogodzić się z tym, że znowu ich mienie, ilość naczyń w kuchni, została uszczuplona.
Kiedy nagle słyszą burzenie, walenie w drzwi. Otwierają i ich oczom ukazuje się następujący widok: W środku Jean Valjean, a po prawej i po lewej stronie dwóch żandarmów. Na ziemi leży worek ze sztućcami: Księże biskupie, złapaliśmy złodzieja, wygrawerowane inicjały świadczą o tym, że to jest własność księdza biskupa. Teraz ma to oddać, a potem pod sąd i na galery Biskup patrzy na tego swojego złoczyńcę i mówi: Proszę pana, ale przecież oprócz tych talerzy i sztućców, dałem panu jeszcze dwa srebrne świeczniki. Dlaczego pan ich nie zabrał?
Żandarmi nie wierzą własnym uszom – to jest prawda? On tak się tłumaczył. On mówił, że ksiądz biskup mu to podarował. – Tak, dałem mu to razem z tymi świecznikami. Może nie do końca wierząc w to wszystko, ale trudno, żandarmi muszą dać za wygraną, odchodzą.
Kluczowa scena
Zostaje biskup i Jean Valjean i ma miejsce kluczowa scena dla całej dalszej akcji tej powieści. Biskup patrzy temu swojemu złoczyńcy prosto w oczy i wypowiada słowa: „Jean Valjean, kupuję twoją duszę. Wydzieram ją czarnym myślom i duchowi zatracenia, a zwracam ją Bogu. I to jest punkt zwrotny w życiu bohatera. Staje się dobrym, wręcz krystalicznie dobrym, czystym człowiekiem. Doświadczył tak wielkiej dobroci i miłości swojego bliźniego, że nie mógł się nie zmienić.
Na dalszych kartach powieści, po którą warto sięgnąć, widzimy go jako człowieka głębokiej wiary, ale też miłości i miłosierdzia wobec wszystkich, którzy stają na jego dalszej drodze. Sprawdza się ta prawidłowość, że ten, kto sam doświadczył kruchości swego życia i upadku, a potem spotkał się z Bożym miłosierdziem i naprawdę je przyjął, nie może być inny wobec bliźnich. Nigdy nie będzie widział drzazgi w oku bliźniego, nie będzie mu tego wypominał, będzie zawsze tym, jeżeli nawet zauważy jakąś drzazgę, podejdzie, żeby ją wyciągnąć, podać rękę człowiekowi i podnieść go w górę.
Módlmy się o taką postawę dla nas, zwłaszcza, że już za niedługo rozpoczyna się Wielki Post – czas pracy nad sobą. Warto uświadomić sobie jak często każdy z nas potrzebował Bożego Miłosierdzia – Bożego podniesienia. Kiedy będziemy mieli pokusę, żeby zbyt surowo oceniać naszych bliźnich i wytykać im błędy, pomyślmy o nas samych i o tym, jak wielkiej miłości ze strony Pana Boga każdy z nas doświadczył w swoim życiu.
PODCAST DoPOWIEDZENIA
Prawdziwa cnota krytyk się nie boi. O cnocie, oczywiście w nieco innym znaczeniu, ale w sposób krytyczny, jak zwykle, będą rozmawiać ksiądz Piotr i ksiądz Mateusz. Zapraszam.