Modlitwa to nie prośba o wygranie walkowerem. V niedziela Wielkiego Postu rok B #S2E17

mar 19, 2021 | Ks. Marek Studenski

Zawsze zastanawiałem się nad dzisiejszym czytaniem z Listu do Hebrajczyków. Jezus z głośnym wołaniem i płaczem modli się o to, by Bóg Go wybawił od śmierci i mówi autor listu: Został wysłuchany. A potem dodaje, że nauczył się posłuszeństwa przez to co wycierpiał. I nurtowało mnie to, jeszcze jako ucznia szkoły średniej, jak Jezus został wysłuchany, skoro musiał cierpieć i umierać? Przecież modlił się, aby Bóg go wybawił od śmierci.

Zawsze zastanawiałem się nad dzisiejszym czytaniem z Listu do Hebrajczyków. Jezus z głośnym wołaniem i płaczem modli się o to, by Bóg Go wybawił od śmierci i mówi autor listu: Został wysłuchany. A potem dodaje, że nauczył się posłuszeństwa przez to co wycierpiał. I nurtowało mnie to, jeszcze jako ucznia szkoły średniej, jak Jezus został wysłuchany, skoro musiał cierpieć i umierać? Przecież modlił się, aby Bóg go wybawił od śmierci.

Jest taki utwór Fryderyka Chopina: Nokturn c-moll. Ten utwór jest bardzo smutny, można nawet powiedzieć, w opinii niektórych muzyków, pianistów – przygnębiający. Jeden z pianistów opowiadał, zwierzał się z tego, że wykonując ten utwór, wpadał w bardzo smętny nastrój. Utwór jest pełen smutku, troski, takiej zadumy, wydawałoby się, że beznadziei. I mówi, że było mu ciężko, do pewnego momentu. Do tego czasu, kiedy, wykonując ten utwór, pewnego razu, zaczął się modlić. I wtedy wszystko się zmieniło. Zaczął ten utwór odbierać zupełnie inaczej, kiedy towarzyszyła mu modlitwa.

I tu jest odpowiedź na to pytanie, jak to było możliwe, że Jezus został wysłuchany. Te Jego prośby, które z głośnym płaczem były zanoszone, jednak przyniosły owoc. Bo kluczem jest modlitwa. Prawdziwa modlitwa Jezusa doprowadziła do tego, że Jezus wchodząc do ogrodu Getsemani mógł być pełen smutku, lęku, a wyszedł z pokojem w sercu. Kiedy tam wchodził, towarzyszyła mu ciemność, co w sposób perfekcyjny jest oddane w filmie Pasja, a wychodził ze światłem w sercu. Zauważmy, że Pan Jezus w swojej modlitwie w Ogrójcu, gdzie rzeczywiście prosi Ojca by oddalił od Niego ten kielich, mówi: Ojcze, jeśli Ty chcesz inaczej, to niech się nie spełni moja wola, ale Twoja.

Mam tutaj z sobą piękną książkę, Clive’A Staplesa Lewisa, autora Opowieści z Narnii. Ta książka jest inna niż jego pozostałe pozycje, które napisał. W ogóle nie przypomina Opowieści z Narnii ani jego rozważań o chrześcijaństwie. Książka powstała po śmierci jego żony. Lewis do 50. roku życia był kawalerem i nic nie wskazywało na to, że to miałoby się zmienić. Mając 50 lat poznał pisarkę żydowskiego pochodzenia – Helen Joy Davidman. Zakochał się w niej. Postanowił razem z nią spędzić resztę życia, ale jak to wyznał sam, nie liczył się z tym, że w życiu coś może się gwałtownie zmienić. Myślał, że to życie będzie toczyć się tymi samymi koleinami, a obecność przyjaciółki – żony, doda mu hartu ducha, doda mu odwagi, będzie mu lżej. Okazało się, że się mylił. Joy – to nie tylko jej drugie imię, ale to był jej charakter, to była jej osobowość. Wniosła w jego życie nową radość, której się wcześniej nie spodziewał. Całkowicie zmieniła jego życie, które wyjechało, wybiło się z tych kolein, w które przez 50 lat było wciśnięte i po trzech i pół roku związku małżeńskiego, Joy umiera.  Lewis nie może sobie z tym poradzić. Kapitalnie jest to oddane w filmie Richarda Attenborough „Cienista Dolina”, gdzie w postać Lewisa wciela się w znakomity, mistrzowski sposób Anthony Hopkins. Książka Smutek, wyszła jakby spod pióra nie tego autora co np. „Chrześcijaństwo po prostu”. Lewis wcześniej pisał, że cierpienie nie jest wynikiem braku miłości, ale jest świadectwem nadmiaru miłości Pana Boga, który chce przez cierpienie zmieniać świat, udoskonalać człowieka. A tutaj, kiedy Lewis sam przeżywa straszne cierpienie, którego nie rozumie, Pana Boga nazywa „Kosmicznym Sadystą”, kimś kto na żywo operuje. „Wieczystym Wiwisektorem”, który robi wiwisekcję na żywych ludziach. I ta książka jest kapitalnym podręcznikiem, przewodnikiem dla tych, którzy przechodzą przez smutek w swoim życiu. On ją wydał właśnie pod pseudonimem „Smutek”. Lewis na kartach tej książki przechodzi ewolucję. Nagle dochodzi do tego, że żeby sprawdzić czy wiara do tej pory przeżywana, była prawdziwa, nie wolno grać o sztuczne żetony czy o sześciopensówki. W grę musi wejść cały dorobek życia, wszystkie pieniądze jakie człowiek posiada. I mówi, że jego dotychczasowa wiara, rozsypała się jak domek z kart. Bardzo dobrze! Im wcześniej tym lepiej. Dochodzi na końcu tej książki, że modlitwa… Ta książka to jest modlitwa. Modlitwa i Bóg całkowicie zmieniły jego życie i teraz dopiero widzi, kim jest Bóg w życiu człowieka. Dojrzewa.

Jezus, który się modli, który się naprawdę modli w Ogrodzie Oliwnym otrzymuje umocnienie. Jego pot był gęsty i krwawy, widzi Anioła, który Go pociesza, jak to śpiewamy w pieśniach wielkopostnych. Kluczem jest modlitwa. Ten, kto się naprawdę modli, przejdzie przez wszystkie wydarzenia życia. Modlitwa nie zmieni naszego życia, nie sprawi, że nagle zniknie smutek, cierpienie, choroba, że nie będziemy musieli nosić miasteczek i przestaniemy się bać koronawirusa, ale to wszystko, co przeżywamy, będziemy przeżywać zupełnie inaczej.

Świetnie oddał to papież Franciszek, mówiąc nie tak dawno o Dawidzie. Mówi, że życie króla Dawida było pełne sprzeczności. Dawid to z jednej strony święty, a z drugiej strony grzesznik. Król Dawid to prześladowca i prześladowany. Dawid to ofiara i oprawca w jednej osobie. Ten kto zna ze Starego Testamentu, historię króla Dawida podzieli tę opinię. Ale papież Franciszek dodaje: W życiu Dawida wszystko się zmieniało, ale jedno było niezmienne – to była modlitwa. Dawid święty – modli się. Dawid grzesznik – modli się. Dawid prześladowany – modli się. Dawid prześladowca – modli się. Dawid ofiara – modli się. Dawid oprawca – też się modli. Wszystko się zmieniło, wszystko się zmieniało, niezmienna była modlitwa. Różna to była modlitwa: modlitwa skargi, modlitwa żalu, zmieniała się melodia, ale modlitwa pozostawała ta sama.

Moi kochani, ja wiem patrząc na moje życie, że kiedy człowiek się modli, kiedy się modlę, wszystko się zmienia. Mam trudny dzień, nieraz się wiele rzeczy sypie, nie wiadomo jak sobie z tym poradzić. Klękam do modlitwy czy siadam do modlitwy, bo pozycja jest tutaj najmniej ważna i po takiej szczerej, dobrej modlitwie, nagle odnajduję pokój w sercu. I powiem Wam jedno, że nie pamiętam, gdybym miał taką modlitwę tutaj przytoczyć, nie pamiętam modlitwy, która by mi nie przywróciła pokoju w sercu, jakiejś nadziei. Nie mogę tego powiedzieć, bo mogę myślą tutaj przechodzić całe swoje życie, nie znajdę takiej modlitwy. W Księdze Daniela jest świetny fragment, to jest rozdział dziewiąty, który mówi o tym, jak Pan Bóg szybko wysłuchuje naszych modlitw. My się nieraz zastanawiamy czy Pan Bóg mnie słyszy, chcemy jakby pięściami dobijać się do nieba. Pan Bóg zanim jeszcze się zaczniemy modlić, już odpowiada na naszą modlitwę. Tam jest prośba proroka Daniela o to, by Pan Bóg mu wytłumaczył jego wizję, jego sen. I Daniel prosi o to Pana Boga w takiej usilnej modlitwie. Ta modlitwa zajmuje gdzieś tyle, dużą część rozdziału dziewiątego. Daniel się modli, prosi, przychodzi Anioł Gabriel i mówi tak: Kiedy zacząłeś się modlić, wyszło słowo. Bóg posłał mnie, abym wytłumaczył ci twój sen. Zauważmy, co mówi Gabriel Archanioł. „Kiedy zacząłeś się modlić”, a więc Bóg już nie słuchał nawet jego dalszych słów modlitwy, bo wiedział co on powie. Kiedy się zaczął modlić, otworzył swoje serce, już Pan Bóg działał. Kiedy my idziemy do kaplicy, kiedy ja idę w jakieś miejsce w domu, gdzie się modlę, Pan Bóg już działa, już mnie słyszy. On tylko czeka na to, żebym otworzył swe serce. Jezus z głośnym płaczem i wołaniem modli się do Ojca. To jest modlitwa całego człowieka. Modli się całym sobą. Kiedy ostatni raz zdarzyło mi się płakać na modlitwie? Kiedy ostatnim razem przeżywałem modlitwę tak intensywnie – angażowałem swoje emocje.

Jezus został wysłuchany dzięki swej uległości. W tej modlitwie przyjmuje wolę Ojca. Ojciec nie oddala od Niego śmierci. Jezus nie poddaje się ani nie wychodzi z tej sytuacji przerywając ją dzięki walkowerowi. Nie wygrywa walkowerem, ale przyjmując śmierć pokonuje śmierć i może zamknąć nad nią zwycięski sztandar. Modlitwa prowadzi nas do czegoś więcej. Nieraz zaczynamy modlić się, prosząc o jakąś łaskę, a Pan Bóg daje nam o wiele więcej niż się spodziewamy czy rozumiemy. Odkryjmy wartość modlitwy. Być może problemy w naszym życiu nadal pozostaną, tego nie wiemy. Może wolą Pana Boga będzie odjąć nam problemów, tego również nie możemy przewidzieć, ale jedno jest pewne: Bóg, kiedy tylko otworzymy na Niego swoje serce, nie zostawi nas samych, odczujemy natychmiast Jego obecność, a kluczem do tego jest modlitwa.

5 Niedziela Wielkiego Postu rok B

5 Niedziela Wielkiego Postu rok B

5 Niedziela Wielkiego Postu rok B (Mt 21, 33-43. 45-46) Każdy z nas, podobnie jak ziarno, ma w sobie potencjał do przemiany i przynoszenia obfitych plonów, ale wymaga to pewnego rodzaju „obumierania” – czyli gotowości do wyrzeczenia się egoizmu, wygody, a czasem nawet...

4 Niedziela Wielkiego Postu rok B

4 Niedziela Wielkiego Postu rok B

4 Niedziela Wielkiego Postu rok B (J 3, 14-21) Dlaczego w naszym świecie, nawet całe narody, bezkarnie popełniają zło? Jak to możliwe, że ludzie walczą z Bogiem, śmieją się z Niego, a wydaje się, że "nic się nie dzieje"? Zapraszam Cię na niezwykłą podróż w głąb tych...