2 Niedziela Zwykła rok B – Ewangelia (J 1, 35-42)
Może zdarzyło Wam się zazdrościć postaciom biblijnym, że mogły usłyszeć bezpośrednio głos Pana Boga? Kiedy czytam Dzieje Apostolskie i słyszę o tym, że „uczniowie szli tam, gdzie prowadził ich Duch Święty. A w pewne miejsca się nie udawali, bo Duch im zabraniał.” Zastanawiam się, jak to było… I zazdroszczę im, że mogli tak bezpośrednio słyszeć głos Ducha Świętego. Ta zazdrość jest zupełnie niepotrzebna, bo to nieprawda, że my nie możemy usłyszeć Pana Boga. O tym mówi dzisiejsze pierwsze czytanie.
Pamiętam w czasach komunizmu, bo maturę zdawałem w 89 roku, a więc te lata tych napięć komunistycznych są mi dobrze znane, że tata wieczorami brał do ręki radio i chodził po całej kuchni, żeby złapać fale Radia Wolnej Europy czy Głosu Ameryki. Pamiętam, że te stacje były tak bardzo zakłócane, że trzeba było bardzo precyzyjnie nastawiać odbiornik, ale też znaleźć miejsce, gdzie można było dobrze usłyszeć te radiostacje. Gdzieś tam, w okolicach lodówki, około godziny 20:00 wieczorem, tata trzymał to radio… Nie mógł go nawet położyć, bo w tym miejscu było dobrze słychać. Musiał radio dobrze ukierunkować, żeby usłyszeć fale, które wtedy niosły prawdę i były takim zwiastunem wolności.
Co zrobić, żeby usłyszeć Pana Boga dzisiaj? Jak się nastawić na Jego głos? Moi kochani, receptę znajdziemy w dzisiejszym pierwszym czytaniu z Księgi Samuela. Młody Samuel jest oddany na służbę w Szilo. Tam pod okiem Helego przebywa w świątyni. Pewnej nocy śpi w przybytku niedaleko Arki Przymierza i słyszy głos wołający go po imieniu: „Samuelu!” Idzie do Helego. Myśli, że wzywa go kapłan. Dowiaduje się, że nie, że ma wrócić i spać, bo nie on go wzywał. Tak się dzieje raz, drugi… Kiedy za trzecim razem przychodzi do Helego, Heli już się domyślił, o co chodzi i mówi: „Jeszcze raz usłyszysz ten głos, powiedz tylko wtedy tak: Mów, Panie, bo sługa Twój słucha.” Samuel dostosowuje się do tej wskazówki Helego i okazuje się rzeczywiście tym, który go wzywał, był Bóg. Samuel usłyszał głos Boga.
Moi kochani, zwróćmy uwagę na trzy rzeczy. Pierwsza rzecz to cierpliwość Samuela. Trzykrotnie przychodził do Helego. Heli cierpliwie go odsyła z powrotem. Dopiero za trzecim razem usłyszał Pana Boga. Pan Bóg jest cierpliwy. Nie zraża się tym, że kapłan nie udzielił od razu Samuelowi dobrej wskazówki, ale Samuel również na tą cierpliwość Pana Boga odpowiada swoją cierpliwością. Bardzo ważne jest to, żebyśmy słuchając Pana Boga byli cierpliwi. Bardzo często Pan Bóg celowo zwleka z odpowiedzią, bo chce nas wychować do czegoś, na co my na początku nie zwracamy uwagi.
Wyobraźmy sobie, że na kimś nam bardzo zależy i chcemy nawiązać z kimś relację. Wtedy nie zrażamy się, że ten ktoś raz czy drugi nie odpowiada na tą naszą potrzebę. Tylko jesteśmy bardzo cierpliwi. Bo ta potrzeba nawiązania bliskiej relacji jest motywem, który pozwala nam przejść przez wszystkie zniechęcenia. Natomiast jeśli nam zależy tylko na jakiejś rzeczy, którą chcemy otrzymać, jeżeli ktoś nam jej nie chce dać, mówimy: dobrze. Ty nam nie dałeś, da nam ktoś inny. I już zaprzestajemy prób nawiązania relacji. I bardzo często ta cierpliwość w oczekiwaniu na Bożą odpowiedź pomaga nam zrozumieć, że Panu Bogu nie chodzi o to, co nam chce dać, ale chodzi Mu o nas. I nam na końcu tego procesu już też chodzi o Pana Boga.
Sam miałem takie doświadczenie, że długo się o coś modliłem. Nawet modliłem się z pomocą Nowenny Pompejańskiej i w czasie tej modlitwy doszedłem do wniosku, że właściwie wcale nie muszę się o to modlić. W czasie tej modlitwy, która dość długo trwała, zrozumiałem, że to o co się modlę wcale nie jest aż tak potrzebne i wcale może nie jest aż tak dobre, jak sobie to wyobrażałem. I rozumiem, że Pan Bóg mnie wychowywał, żebym przyjął to, co On mi chce dać.
Druga rzecz, popatrzmy… Samuel idzie po wskazówkę do kapłana Helego. Kim był Heli? Heli wcale nie był jakąś krystalicznie czystą postacią. Był kapłanem, który miał dwóch synów: Chofniego i Pinchasa, służących w świątyni, którzy podbierali ofiary należne Panu Bogu. Jako ojciec odpowiedzialny za swoich synów wcale nie wkładał zbyt dużo wysiłku w to, żeby ich upominać. Odpowiadał w ten sposób również za ich postawy. Wcześniej, kiedy matka Samuela modliła się o syna, nie rozpoznał, że ona się szczerze modli. Myślał, że jest pijana. A więc był kapłanem, który nie miał dobrego rozeznania. Dopiero za trzecim razem odkrył, że to Pan Bóg wzywa Samuela. Nie był postacią krystalicznie czystą i zresztą spotkała go za to kara. Poniósł konsekwencje swojej postawy, co nie przeszkadzało, że pomógł Samuelowi odkryć głos Boży.
Na naszej drodze życia Pan Bóg nie stawia ludzi idealnych. My bardzo często liczymy na to, że spotkamy krystalicznie czystych ludzi. Sami nie patrzymy na to, że tacy nie jesteśmy. Krystalicznie czysta była Matka Najświętsza. Bo nie popełniła żadnego grzechu. Oczywiście Jezus, a wszyscy, nawet najwięksi święci, byli grzesznikami. Co nie przeszkadzało, że Pan Bóg posyłał ich, by pomogli odkryć Go swoim braciom i siostrom, na których drodze ich postawił. A więc nie oczekujmy na idealne miejsca, na idealnych ludzi. Pan Bóg przemawia do nas przez rzeczywistość. Heli nie był idealnym człowiekiem. Natomiast pomógł odkryć Samuelowi Pana Boga. Usłyszeć Jego głos.
I trzecia rzecz to postawa, z jaką Samuel słuchał Pana Boga. „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha.” Bierzemy do ręki Biblię, co nie oznacza, że Pan Bóg do nas przemówi. Pamiętam również z czasów komunizmu takie książki autorstwa Zenona Kosidowskiego. Pierwszy tom nosił tytuł: „Opowieści biblijne”, drugi: „Opowieści czterech ewangelistów.” Myślałem, kiedy je zobaczyłem na półce jako chłopak w bibliotece, że są to książki pomagające zrozumieć Pismo Święte. Później mama mi powiedziała, żebym tego nie czytał.
Wydawnictwo „Iskry”, które wtedy współpracowało z systemem komunistycznym, wydawało je w dużym nakładzie, w sposób bardzo siermiężny, prymitywny. Zenon Kosidowski starał się obalić, tak mi się przynajmniej wydawało, prawdę, którą niesie Pismo Święte. I mówi, że ludzkość w większości sprzyja zabobonom i nie jest w stanie dotrzymać tempa zmianom czasu. Nie jest w stanie nadążyć za duchem czasu. Używał argumentów bardzo prymitywnych. Na przykład pokazywał, że Pan Jezus nie mógł powiedzieć tych słów, które wypowiadał w Wieczerniku czy w Ogrodzie Oliwnym, bo apostołowie byli od Niego oddaleni na taką odległość, że nie mogli tego usłyszeć. Więc nie każdy, kto bierze do ręki Pismo Święte, usłyszy głos Boga. Postawa Samuela mówi o tym, że trzeba być nastawionym nie tylko na słuchanie, ale być gotowym do pójścia za tym głosem. „Mów, Panie, bo SŁUGA Twój słucha.” Słucha ktoś, kto chce wypełnić te słowa.
Moi Kochani to się sprawdza w życiu. Niejeden człowiek usłyszał głos Boga i ten głos zupełnie zmienił jego życie. Mam tutaj wyznania świętego Augustyna. Święty Augustyn wyprzedzał dziś wielu młodych ludzi, którzy nieraz w pomysłowości komplikowania sobie życia są bardzo do przodu, jak to mówimy. Augustyn zaczyna powoli odkrywać, że w jego życiu coś jest nie tak. I ta decydująca scena, to wydarzenie opisane w ósmym rozdziale „Wyznań” jest bardzo wymowne. Augustyn znajduje się już w stanie desperacji. Jest w ogrodzie przy swoim domu, który wynajmują i mówi, że działo się z nim coś już strasznego. Opisuje to tak, że „targałem rękami włosy, pięściami wciskałem czoło, splecionymi rękami dociskałem kolano.” Walczył z sobą. Niesamowita walka wewnętrzna. I nagle słyszy głos dziecka śpiewającego w ogrodzie niewinną piosenkę z refrenem „Tolle lege”, który się powtarzał, a więc „bierz i czytaj”. I nagle w tych słowach piosenki odkrywa wezwanie skierowane właśnie do niego. Idzie nieopodal dalej, znajduje Pismo Święte. Otwiera na Liście do Rzymian. Akurat jego wzrok natrafia na słowa: „Nie w hulankach i bijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa. Nie sprzyjajcie ciału jego pożądliwością.” I odkrywa to jako bezpośrednie Słowo Boga skierowane do niego. To jest kropka nad i. Zmienia swoje życie. Wiele takich historii można przytoczyć. I moi Kochani, myślę, że to nie tylko spotkało Samuela i świętego Augustyna, ale to również może być udziałem każdego z nas.
Drogi bracie, Droga siostro, jeżeli w tej chwili mnie słyszysz, a skoro dotrwałeś do tej chwili, to tak jest. Chcę Ci powiedzieć jedno: jeżeli tylko chcesz, jeśli tylko się otworzysz na głos Boga, Bóg przemówi do Ciebie. Zapewniam Cię o tym. Warto to wypróbować. Otwórz się na głos Pana Boga. „Mów, Panie, bo sługa Twój słucha”. Na pewno, ręczę za to, Pan Bóg nie zostawi tego Twojego wołania bez odpowiedzi. Moi Kochani, jak widzimy, Pan Bóg potrafi do nas przemawiać w różny sposób. Do Samuela przemówił w środku nocy. Obudził go w czasie snu. Augustyn słyszy niewinną dziecięcą piosenkę. Sięga pod jej wpływem po Biblię i znajduje drogę wyjścia ze swojej trudnej sytuacji. Czy jesteśmy pewni, że Pan Bóg nie posłuży się tym, co nam daje współczesna technika? Internetem, podcastami? Myślę, że sama nasza obecność, to nasze spotkanie właśnie za pośrednictwem tych mediów daje twierdzącą odpowiedź na to pytanie. Pan Bóg może wykorzystać wszystkie te sposoby, by do nas mówić. Dziękuję za to, że również tym razem, dzięki właśnie tym drogom współczesnej techniki mogłem się z Wami spotkać. Korzystajmy z naszego kanału na YouTubie, kanału Diecezji Bielsko-Żywieckiej. Z naszych podcastów, które przygotowują księża naszej diecezji. Bądźmy razem także w Internecie, zwłaszcza teraz, kiedy inne możliwości są nieco trudniejsze. Dzięki za to, że jesteśmy razem!