Przemijanie ma sens

wrz 24, 2021 | Ks. Marek Studenski

Dzisiaj chcę powiedzieć o tym, że przemijanie wcale nie jest takie złe. Witam wszystkich, a szczególnie tych, którzy dołączyli do nas w ostatnim miesiącu. Bardzo się cieszę z waszej obecności, z tego, że możemy się razem spotykać.

Wdzięczność rodzicom

Moi drodzy, jeden z księży katechetów, byłem na jego lekcji jako wizytator katechetyczny, uczył wtedy w liceum, takim prywatnym, gdzie rodzice musieli płacić czesne, żeby ich dzieci tam mogły uczęszczać na lekcje i w czasie lekcji, która była poświęcona wdzięczności, mówi: Moi kochani, ile wy zawdzięczacie waszym rodzicom! Proszę bardzo, niech teraz każdy z was powie: Co zawdzięczam rodzicom. I w klasie zapanowała wymowna cisza. Ksiądz zaczyna podpowiadać, ale uczniowie nie reagują. Jak gdyby nie czuli wdzięczności wobec rodziców. Pyta się jednej z uczennic: No a skąd się wzięłaś na świecie? „Urodziłam się.” „Ty się urodziłaś, czy ktoś cię urodził?” – No, tak, no, mama. No widzisz, zawdzięczasz mamie i tacie życie, istnienie. Mało tego, bo zobaczcie, chodzicie do elitarnej szkoły, gdzie rodzice płacą za waszą naukę, a w tym czasie wasi rówieśnicy, na przykład w Afryce muszą 30 kilometrów chodzić po wodę do jeziora i zbierać rośliny, które tam skąpo rosną, żeby w ogóle przeżyć.

Dlaczego Bóg jest niesprawiedliwy

Wtedy jeden z chłopców się zgłasza i mówi: Proszę księdza, w takim razie niech ksiądz powie, dlaczego Pan Bóg jest niesprawiedliwy. Czym zawinili ci nasi rówieśnicy w Afryce, że żyją w takich warunkach, a my mamy się tak dobrze? Ksiądz mówi: Zadałeś słuszne pytanie. To pytanie postawiono w przypadku człowieka niewidomego. Pytają wtedy Jezusa, kto zawinił, on czy jego rodzice. Jezus mówi: Ani on nie zawinił, ani jego rodzice. To wszystko po to, aby się objawiła chwała Boża. Jeśli Pana Boga by nie było i życie człowieka ograniczałoby się tylko do ziemi, do doczesności, to rację mają ci panowie, którzy stoją od rana dzień w dzień przy budce z piwem, jak się idzie do szkoły, mijacie ich. Bo w zasadzie nie ma po co żyć. Ale skoro Pan Bóg istnieje, a życie jest wieczne, to wszystko nabiera zupełnie innego wymiaru. I rozpoczęła się wspaniała katecheza o wdzięczności w kontekście życia, ale rozumianego całościowo – tu na ziemi i życia wiecznego w niebie z uwzględnieniem Pana Boga, który jest i nadaje zupełnie inny sens naszemu życiu.

Przemijanie ma sens

Moi drodzy, przemijanie ma sens – to o tym mówi Jan Paweł II w „Tryptyku rzymskim”, ale ma także jest dla nas, taki sens egzystencjalny. Zobaczmy, bardzo często zamartwiamy się z powodu jakiejś błahostki, tymczasem, popatrzmy, czy jest sens zamartwiać się, skoro życie jest bardzo krótkie. Popatrzmy, bardzo często mamy jakiś senny koszmar, śni nam się że na przykład gonią nas Niemcy, jakiś film wojenny nam się przypomina, jakieś trudne przeżycie. Budzimy się, serce bije, wali i ulga – bo to był tylko sen. I tak będzie za 10, 40, 60 lat z nami – przebudzimy się po tym życiu doczesnym i mówimy – to już mamy za sobą, to już nigdy nie wróci. Moi kochani, wszystko jest doczesne tu na ziemi, a więc wszystkie lęki, strachy, smutki, obawy trzeba przeżywać proporcjonalnie do ich prawdziwego znaczenia i fakt, że życie przemija, daje nam taki wielki komfort, by patrzeć na życie z odpowiedniej perspektywy, by nabrać dystansu do problemów. Nasi bracia i siostry, którzy nas poprzedzili w drodze do wieczności, też się przejmowali wieloma rzeczami, a teraz jesteśmy na cmentarzu, czytamy daty ich śmierci, modlimy się za nich i widzimy – oni to mają za sobą. W jednej chwili, w momencie, kiedy przeminęło ich życie ziemskie, to wszystko przestało mieć dla nich znaczenie.

Ale takie relatywizowanie problemów ze względu na przemijanie nie oznacza tego, że my mamy traktować życie niepoważnie. Wręcz przeciwnie, wieczność, ta perspektywa przemijania mówi nam również o tym, że życie tu na ziemi ma bardzo wielkie znaczenie, bo od każdej naszej decyzji zależy kształt wieczności. Nasze decyzje, kroki, wybory życiowe mają wpływ nie tylko na ten krótki ziemski okres, ale także na całą wieczność. Jezus mówi dzisiaj w ewangelii, że nawet najmniejszy drobiazg ma sens. Właśnie te drobiazgi, one byłyby niczym, gdyby życie na ziemi ograniczało się tylko do doczesności. Jezus mówi: Jeśli ktoś poda wam kubek wody do picia ze względu na mnie, nie ominie go nagroda. Popatrzmy – taki mały gest… My nieraz bagatelizujemy szarą codzienność, szarą rzeczywistość, tymczasem wszystkie nasze najdrobniejsze czynności – pranie, sprzątanie, podanie komuś kubka wody, przygotowanie dobrego posiłku, krótka rozmowa, gdzie kogoś pocieszymy, mają nieskończony sens, nieskończoną wartość ze względu na to, że nasze życie trwa wiecznie, że to wszystko, to echo tego naszego dzisiejszego gestu drobnego, będzie trwało przez całą wieczność. Ktoś bardzo mądrze powiedział, że nie ma w życiu nieważnych rzeczy, słów, zdarzeń: W domu Pana Boga, jak ktoś to powiedział, nie ma kosza na śmieci.

Jezus mówi obrazami

Dzisiaj Jezus mówi również bardzo takie szokujące słowa: Jeśli twoja ręka jest dla ciebie powodem grzechu, odetnij ją, jeśli noga jest powodem grzechu, utnij ją – lepiej wejść tobie jako kulawemu do Królestwa Bożego, niż zostać potępionym. Jeśli twoje oko jest powodem grzechu, wyłup je. Oczywiście to jest język obrazowy, to są przenośnie. Jezus mówił do Żydów, którzy właśnie posługiwali się takimi metaforami, takimi hiperbolami. Jeśli ktoś mówi do osoby słabo słyszącej, musi mówić głośniej. Jeśli mamy do czynienia z osobą niedowidzącą, musimy rysować grube kontury rysunków i podawać tekst większą czcionką, żeby ten ktoś mógł przeczytać. Jeśli mówimy do ludzi, do których przemawiają obrazy, trzeba mówić obrazami. Moi kochani, te metafory, wiadomo, nie oznaczają tego, że trzeba się okaleczyć, żeby wejść do nieba, żeby nie być potępionym, bo ośrodkiem naszych decyzji, wyborów jest serce, jest cały człowiek. Natomiast Jezus mówi sposób bardzo obrazowy, że nie ma takiego poświęcenia, nie ma takiego kroku, którego by nie warto podjąć, żeby ocalić swoją wieczność, że to wszystko ma bardzo wielkie znaczenie.

Pan Jezus mówi tak obrazowo, że pewnie zszokował tych swoich słuchaczy. Niektórych kaznodziejów ludzie żartobliwie nazywają, że ten ksiądz to jest anestezjolog, że na jego kazaniu w krótkim czasie wszyscy usypiają. Pan Jezus na pewno nie był anestezjologiem. O tym mówi dzisiejsza Ewangelia. Używał tak szokujących przykładów, żeby poruszyć serca słuchaczy i to mu się udawało. Nie ma takiej straty tu na ziemi, nie ma takiego ograniczenia się w czymś w trosce o miłość Pana Boga o relację z Nim, które by nie było warte podjęcia. To chciał powiedzieć Jezus. Mamy jedno życie. Taka metafora, gdzieś przeczytałem, bardzo prosta – porównanie życia do sytuacji, kiedy mama posyła swoją córeczkę na zakupy. Mówi: Tu masz pieniążki, kup na kolację chleb, jakieś masło, wędlinę, a jak ci zostanie reszta, to możesz se kupić dropsy, cukierki przy kasie. Dziewczynka wchodzi do sklepu, jest oczarowana tym, co widzi na półkach. Słodycze, zabawki, różne sprzęty… Tak się tam zagapiła, tak przechodząc koło tych półek się zachwycała tym wszystkim, że zapomniała, co miała kupić, ale kiedy wychodziła, przypomniała sobie o dropsach i kupiła sobie paczkę cukierków, wraca do domu, a mama mówi: A gdzie jest chleb? Gdzie jest masło na kolację? Wracaj do sklepu. O cukierkach, to nie zapomniałaś. Zrób właściwe zakupy. Dziewczynka wraca i naprawia swój błąd. Wraca z zakupami. To jest bardzo podobne do naszego życia, bo nieraz zapominamy, po co żyjemy, jaki jest właśnie ten ostateczny, prawdziwy cel naszego pobytu na ziemi. Po to Pan Bóg nas tu posłał. Tylko jest, niestety, bardzo wielka różnica między tą dziewczynką a nami. Ta dziewczynka mogła drugi raz wrócić do sklepu i zrobić jeszcze raz zakupy, a my drugiego życia już nie będziemy mieli. Jedno, jedyne życie, które Pan Bóg nam dał, ono już troszkę trwa – w moim przypadku trwa już tam ponad te 50 lat, w waszym może mniej, może więcej, ile jeszcze mamy przed sobą, tego nie wiemy, ale drugiego życia nie będzie. Pan Bóg nas drugi raz na świat nie pośle. Dlatego Jezus mówi bardzo, używając wstrząsających obrazów: jeśli ręka jest powodem grzechu, bo nie będziesz miał drugiego życia, żeby naprawić swoje błędy.

Najstraszniejsze słowo świata

Wisława Szymborska, nasza noblistka w jednym ze swoich wierszy ma taką strofę, która do mnie bardzo przemawia. Może ona ją troszkę inaczej rozumie, bo ten wiersz mówi o miłości między dwojgiem ludzi, natomiast ja tutaj to odnoszę do naszego przemijania i do jednej szansy, jaką mamy. Mówi tak: Choćbyśmy uczniami byli najtępszymi, w szkole świata nie będziemy repetować żadnej zimy ani lata. Nie da się drugi raz zostać w tym życiu, tu na ziemi, tak jak uczeń zostaje w tej samej klasie. Zapytano Cypriana Kamila Norwida, który był mistrzem słowa, które ze słów jest dla niego najtragiczniejsze, najstraszniejsze. A może – ten pytający dał taką sugestię – jest to słowo „biada”, które Jezus wypowiada Ewangelii, w Biblii? Norwid się zamyślił, mówi: Nie, nie, to słowo nie jest najstraszniejsze. Najbardziej tragicznym słowem, jest określenie „za późno”, bo ono odsłania dramat człowieka, dla którego wszystko się skończyło, i jest już za późno by cokolwiek naprawić. Ale moi kochani, mam tutaj zegarek – jeszcze tyka, czas jeszcze płynie. Jeszcze nie jest za późno. Dla ciebie też jeszcze nie jest za późno, bo skoro słuchasz teraz tych słów, to znaczy, że jeszcze żyjesz, że twój czas jeszcze płynie. Wykorzystaj go jak najlepiej, żeby żyć przez całą wieczność w miłości z Bogiem i z Twoimi bliskimi.

Podcast doPOWIEDZENIA

| Playlista podcastu doPOWIEDZENIA

Ksiądz Piotr i ksiądz Mateusz oprócz tego że mówią o Katechizmie, poruszają bardzo ciekawy problem jedności Kościoła, a warto ich posłuchać, ponieważ jeden z nich, właśnie ksiądz Mateusz, jest proboszczem bardzo ciekawej parafii, która po pierwsze została w pewnym momencie przez granicę w 1920 roku przepołowiona na pół i część znalazła się po czeskiej stronie, a po drugie jest to parafia ekumeniczna, gdzie żyją nasi bracia ewangelicy i proboszcz parafii, na terenie której wspóistnieją, współżyją katolicy i protestanci mówi o jedności Kościoła. Warto posłuchać.

5 Niedziela Wielkiego Postu rok B

5 Niedziela Wielkiego Postu rok B

5 Niedziela Wielkiego Postu rok B (Mt 21, 33-43. 45-46) Każdy z nas, podobnie jak ziarno, ma w sobie potencjał do przemiany i przynoszenia obfitych plonów, ale wymaga to pewnego rodzaju „obumierania” – czyli gotowości do wyrzeczenia się egoizmu, wygody, a czasem nawet...

4 Niedziela Wielkiego Postu rok B

4 Niedziela Wielkiego Postu rok B

4 Niedziela Wielkiego Postu rok B (J 3, 14-21) Dlaczego w naszym świecie, nawet całe narody, bezkarnie popełniają zło? Jak to możliwe, że ludzie walczą z Bogiem, śmieją się z Niego, a wydaje się, że "nic się nie dzieje"? Zapraszam Cię na niezwykłą podróż w głąb tych...