Pierwszy warunek: Jair jest przełożonym synagogi, przychodzi do Jezusa i prosi o pomoc, bo jego córeczka umiera. Jako przełożony synagogi Jair wiedział, że naraża się na ostracyzm. Jak to, on który, stoi na czele synagogi, ma przyjść do Jezusa? Wiedział co za to grozi, wiedział, jaką opinię ma Jezus np. jeśli chodzi o Sanhedryn. Pokonuje ten opór, ponieważ w grę wchodzi relacja z dzieckiem, relacja z córką. Zapomina o wszystkim, o swoim urzędzie, o swojej pozycji, o swojej reputacji. Pierwszy warunek, to być w głębokiej, dojrzałej relacji z drugim człowiekiem. I widzimy jak relacja z drugim człowiekiem może nas uleczyć z egoizmu, z pychy, z ulegania presji fałszywych ambicji.
Drugi warunek relacji z Jezusem to pokonanie własnego egoizmu. Wyobraźmy sobie, co przeżywa Jair. Każda minuta, każda sekunda jest cenna, a tu nagle z tłumu wychodzi kobieta, która od dwunastu lat cierpi na upływ krwi i zajmuje Jezusa swoją osobą. Sam przeżyłem kiedyś taką próbę własnego egoizmu. Razem z księdzem dyrektorem Domu Księży Emerytów z jednym z księży musieliśmy jechać na izbę przyjęć do szpitala. Wszystko było w porządku, już był na kolejce i nagle przywożą osoby, które uległy zatruciu czadem w jednej z kamienic tutaj u nas w mieście. Musieliśmy długo, długo czekać. Mieliśmy świadomość, że tu chodzi o pierwszą pomoc, o ratowanie życia, ale wtedy ten czas się bardzo dłużył, bo nasz ksiądz również był chory i wymagał szybkiej pomocy. Więc odczułem, co mógł przeżywać Jair w tej sytuacji, kiedy spieszno mu było, by ratować córkę, a tu ta kobieta swoimi prośbami zatrzymuje Jezusa. Jair musi przeżywać koszmar. Przecież jego córka, jak to określił, dogorywa. Nie ma czasu, to tak, jakby ktoś czekał na pogotowie, czy zdąży. Miałem taką sytuację w znajomej rodzinie: człowiek zaczął się krztusić, zawołano pogotowie i niestety nie zdążyło na czas. Nie ma w tej ewangelii wzmianki, nie ma ani słowa o reakcji Jaira. On to cierpliwie przyjmuje. Jeśli otworzymy się na bliźniego we własnej potrzebie, jeśli mamy jakiś problem, ale nie tracimy z oczu bliźnich, otwieramy się na Jezusa. Ktoś powiedział bardzo pięknie: interesujesz się sobą, zajmujesz się sobą – w porządku, Pan Bóg już się nie musi tobą zajmować. Ale jeśli zajmiesz się drugim człowiekiem, Bóg zaopiekuje się tobą, a nikt tak nie potrafi zaopiekować się tobą, jak Bóg, On wie czego naprawdę potrzebujesz. Jair przechodzi przez tę drugą próbę. Cierpliwie przetrzymuje ten czas, kiedy Jezus poświęca uwagę kobiecie.
Trzeci warunek, to nie ulegać presji ludzi tego świata. Zauważmy, że kiedy Jair z Jezusem, docierają do domu – słychać głośny płacz i zawodzenie. To nie są przyjaciele Jaira, którzy opłakują jego córkę, już wtedy zmarłą. To są zawodowi płacze i płaczki. To byli ludzie, którzy zgodnie z tradycją mieli zawodzić, krzyczeć, nawet wyrywać sobie włosy, aby podkreślić jeszcze smutek. Byli wynajmowali za pieniądze. O tym, że był to fałszywy i pusty płacz, świadczy to, że gdy Jezus mówi: Dziewczynka nie umarła, tylko śpi, oni natychmiast zaczęli się śmiać, zaczęli Go wyśmiewać. Więc z płaczu przechodzą od razu, automatycznie w śmiech. Przejście przez próbę śmiechu, wyśmiania, o w tym świecie nam do dzisiaj grozi. Niedawno moja znajoma, pani doktor habilitowana jednej z uczelni, mówi, że u nich – to jest państwowa uczelnia – dzisiaj studenci wierzący nie mają łatwo, bo wielu profesorów wyśmiewa się z ludzi wierzących. Mało tego, na kierunku związanym z filologią, na kierunku związanym z literaturą, nie można mówić, że poeta „nawiązał do zmartwychwstania Jezusa”, tylko trzeba powiedzieć: „nawiązał do mitu o zmartwychwstaniu” albo do „mitu o Jezusie”. To jest dziś poprawne i studenci – wielu z nich – ulega tej presji, nawet wierzący. Opowiadał mi jeden z moich znajomych, student jednej z uczelni, że na zajęciach z etyki prowadzący zaczął wyśmiewać postawę świętego Maksymiliana Kolbe i mówi: Jako profesor etyki, ja się z tym nie zgadzam. To jest szczyt głupoty: oddać życie za bliźniego. To jest naiwność, to nie jest żadna świętość. Ten mój znajomy nie wiedział co zrobić. Nie był tak wytrawnym naukowcem, jak ten jego profesor, ale nagle znalazł pomysł, jak zareagować. Wstał, poprosił o głos. Proszę bardzo – mówi profesor. I mówi: Dla mnie, panie profesorze, święty Maksymilian był bohaterem. Odwrócił się do grupy i mówi: Kto uważa, że święty Maksymilian był bohaterem, ręka w górę! W górę zostały uniesione wszystkie ręce. A kto uważa że popełnił głupstwo? Nikt nie podniósł ręki. W prosty sposób -być może Duch Święty mu podpowiedział, jak zareagować – znalazł w sobie odwagę, by przejść przez ten opór bycia wyśmianym i odrzuconym przez świat. I Jair musiał przejść przez próbę śmiechu tych, którzy byli zgromadzeni, by opłakiwać jego córkę. Nic sobie z tego nie robił. Kiedy Jezus zobaczył zakłopotanie Jaira, mówi: Nie bój się, wierz tylko.
I wreszcie czwarty warunek, to opór, to opór własnego braku zaufania. Moi kochani, ktoś powiedział, że gdy są w pokoju drzwi i okna, to wyjście z pokoju wiąże się z ludzką nadzieją. Kiedy nie ma drzwi i okien, to nie jest tak jak, w tym kawale o Chucku Norrisie: Wchodzi policja i mówi: Stop, wszystkie wyjścia są zablokowane, nie masz już pola ucieczki, możliwości ucieczki! Co zrobił Chuck Norris? Wyszedł wejściem. To nie o to chodzi. Wtedy, kiedy są wszystkie okna, drzwi pozamykane. Kiedy nie ma drzwi i okien, kończy się ludzka nadzieja i zaczyna się nadzieja Boża. Zauważmy, że Jair do tej pory musiał wierzyć w to, że Jezus może uzdrowić jego córkę. Teraz musi już wierzyć, że Jezus ją wskrzesi. A więc przechodzi przez tę próbę: ufa pomimo drzwi zamkniętych i wtedy zaczyna się pole do działania Pana Boga. Jest taki przykład o starszej pani, która wyjechała do miasta na zakupy, kiedy zaczęły się pojawiać wielkie hipermarkety. Była pierwszy raz. I nagle stoi przed drzwiami wejściowymi do tego marketu, do tego sklepu i nie widzi klamki. Podchodzi jakiś pan i widzi jej zakłopotanie, bezradność. Mówi: -Niech pani zrobi krok do przodu. – Ale tu są drzwi, jest szyba, ja się zderzę z szybą. – Niech pani posłucha, niech pani zrobi krok do przodu. – Ale przecież tu nie ma klamki. – To proszę zrobić krok do przodu. Kobieta zaufała, robi krok do przodu, otwierają się drzwi i jest wewnątrz sklepu. Moi kochani, właśnie w naszym życiu, wtedy, kiedy nie ma klamki, zaczyna się Boża nadzieja. I tej nadziei nie zabrakło Jairowi.
Na koniec jedno zdanie, którym chciałbym zakończyć to dzisiejsze rozważanie, weźmy sobie je do serca. Są to słowa Jezusa: Nie bój się, wierz tylko.
Wyobraźmy sobie taką sytuację, że wszyscy wszystko o wszystkich wiedzą. Czy to w ogóle możliwe? Niestety tak i tak kiedyś będzie. Ale nie bójmy się, bo to będzie po naszej śmierci i wtedy nie będziemy się musieli już niczego obawiać. O tym właśnie rozmawiają: ks. Piotr i ksiądz Mateusz. Zapraszam.