Pułapki, których trzeba unikać na drodze synodalnej:
Pokusa chęci kierowania sobą, zamiast bycia prowadzonym przez Boga
W synodzie nie chodzi o taką dyskusję, jaką podejmuje się w firmach i korporacjach, by usprawnić ich działalność. Chodzi o słuchanie Ducha Świętego i odkrywanie Jego woli wobec Kościoła. Musi nam towarzyszyć świadomość, że to Bóg nas prowadzi – „jesteśmy gliną w rękach Boskiego Garncarza” (Iz 64,8). Każde spotkanie synodalne jest związane z modlitwą, można powiedzieć, że jest przedłużeniem modlitwy.
Pokusa skupienia się na sobie i na naglących troskach
Wielu z nas przeżywa swoje problemy, żale, pretensje do jakichś osób. Synod musi być wyjściem poza krąg bolączek, jakie przeżywamy w tej chwili i w tym miejscu. One też są ważne, ale chodzi o „poszerzenie perspektyw do formatu całego Kościoła i stawianie pytań, takich jak: Jaki jest Boży plan dla Kościoła tu i teraz? Jak możemy realizować Boże marzenie o Kościele na poziomie lokalnym?”. Synod nie może stać się okazją do wylewania swoich frustracji.
Pokusa, by widzieć tylko problemy
Nie wolno skupiać się tylko ciemnościach i nie widzieć światła. To prowadziłoby do przygnębienia, zniechęcenia i cynizmu. Trzeba umieć zobaczyć to, co dobre w Kościele. „Zamiast skupiać się tylko na tym, co nie idzie dobrze, doceńmy te miejsca, gdzie Duch Święty tworzy życie”.
Pokusa skupienia się tylko na strukturach
W synodzie chodzi o coś więcej niż tylko zewnętrzne zmiany organizacyjne w Kościele. Same zmiany zewnętrzne wiele nie zmienią. Nie można skupiać się tylko na strukturach, ale „na doświadczeniu podążania razem, aby pod natchnieniem Ducha Świętego rozeznać dalszą drogę”. Trzeba pamiętać, że „nawrócenie i odnowa struktur dokonają się jedynie dzięki ciągłemu nawracaniu się”.
Pokusa, by nie patrzeć poza widzialne granice Kościoła
Nie można ograniczać się do samego Kościoła w oderwaniu od tego, co dzieje się w świecie. Warto w czasie spotkań synodalnych zobaczyć problemy Kościoła w szerszej perspektywie: mediów społecznościowych, wychowania, polityki, ekonomii, kultury, nauki, sztuki i sportu. Powinniśmy też pytać, co my możemy dziś dać światu.
Pokusa utraty skupienia na celach procesu synodalnego
Grozi nam, jak zresztą każdej dyskusji, że będzie to rozmowa „o wszystkim” – i w ten sposób nie będzie żadnych owoców. Pamiętajmy, że żaden synod „nie rozwiąże wszystkich trosk i problemów” Trzeba się trzymać tego, co jest tematem synodu.
Pokusa konfliktu
W czasie spotkań synodalnych należy:
– szanować każdego rozmówcę,
– cierpliwie wysłuchać każdego, kto chce zabrać głos,
– nie wypowiadać ocen na temat rozmówcy, nawet jeśli się z nim nie zgadzamy,
– nie reagować na czyjeś wypowiedzi z dezaprobatą czy ironią wyrażaną nie tylko słowem, ale także poprzez lekceważące gesty czy nieodpowiedni wyraz twarzy,
– zabierać głos nie narzucając jednak siłą swoich poglądów,
– być otwartym na wszystkie argumenty i opinie – daje to szansę zobaczenia czegoś, czego do tej pory w ogóle nie zauważałem,
– wypowiadać swoje zdanie nieanonimowo, odważnie, w sposób asertywny,
– być gotowym na zmianę swojego stanowiska, gdy rozeznam, że w jakiejś sprawie nie miałem racji,
Pokusa traktowania synodu jako swego rodzaju parlamentu
„Myli ona synodalność z walką polityczną, w której, aby rządzić jedna strona musi pokonać drugą.”
Pokusa, aby słuchać tylko tych, którzy już są zaangażowani w działalność Kościoła.
Nie możemy przekreślać tych, którzy byli do tej pory słabiej zaangażowani w życie Kościoła. Trzeba wsłuchać się w to, co mówią. Rozeznawanie będzie owocne, gdy uwzględni wszystkie opinie. Poza tym jest szansa, że zaangażowanie w drogę synodalną wzbudzi w nich pragnienie głębszego życia ewangelią.
(Na podstawie „Vademecum Synodu o synodalności” opublikowanego przez Sekretarza Generalnego Synodu Biskupów, Watykan, wrzesień 2021)
Opracował: ks. dr Marek Studenski